Osoby: M&M Trybulec
Miejsce: Ardeche, Francja
W długi łikend majowy postanowiliśmy
wrócić do Ardeche
i w końcu zwiedzić tam jakieś jaskinie.
Opisy jaskiń regionu można znaleźć tu:
http://speleoressac.free.fr/.
Droga wg Google miała nam zając jakieś 18 godzin.
W sumie kierowania wyszło mniej więcej właśnie tyle + czas na odpoczynki i drzemki.
Na miejscu byliśmy więc po ok. 26 godzinach (jazda bez szaleństw).
W zeszłym roku jechaliśmy przez Włochy, tym razem pojechaliśmy
przez Niemcy - zdecydowanie polecamy tę drugą trasę.
Akcje:
Szczegóły:
Ponieważ większość jaskiń jest w okolicach miasteczka Vallon Pont d'Arc,
tam też zaczęliśmy szukać jakiegoś pola namiotowego
(rok wcześniej byliśmy na polu w St. Martin d'Ardeche).
Bez większych problemów znaleźliśmy pole koło wioski Salavas, tuż nad wodą.
Całkiem sympatycznie, o tej porze roku jeszcze w ogóle nie zatłoczone (może było w sumie 20 czy 30 osób),
otwarte od początku kwietnia do końca października.
Niestety, oprócz pierwszych dwóch słonecznych dni, kolejne były już całkiem deszczowe,
co skutecznie zniechęcało nas do jakiś większych akcji.
Odwiedziliśmy więc w sumie mniej jaskiń niż na początku planowaliśmy.
Natomiast super ułatwieniem były pozycje GPS podane
na stronie speleoressac - w zasadzie wszystkie jaskinie odnaleźliśmy bez większych problemów.
Ponieważ większość jaskiń jest w okolicach miasteczka Vallon Pont d'Arc,
tam też zaczęliśmy szukać jakiegoś pola namiotowego
(rok wcześniej byliśmy na polu w St. Martin d'Ardeche).
Bez większych problemów znaleźliśmy pole koło wioski Salavas, tuż nad wodą.
Całkiem sympatycznie, o tej porze roku jeszcze w ogóle nie zatłoczone (może było w sumie 20 czy 30 osób),
otwarte od początku kwietnia do końca października.
Niestety, oprócz pierwszych dwóch słonecznych dni, kolejne były już całkiem deszczowe,
co skutecznie zniechęcało nas do jakiś większych akcji.
Odwiedziliśmy więc w sumie mniej jaskiń niż na początku planowaliśmy.
Natomiast super ułatwieniem były pozycje GPS podane
na stronie speleoressac - w zasadzie wszystkie jaskinie odnaleźliśmy bez większych problemów.
Kemping - biwak
[MJT] I znowu w Ardeche...
[MJT] I znowu w Ardeche...
[MJT] Ale po pierwszym ładnym dniu dalej gościła nas całkiem smętna pogoda
[MJT] Ale po pierwszym ładnym dniu dalej gościła nas całkiem smętna pogoda
[MJT] Nasz kemping pod całkiem fajnymi skałami; nasz namiot to ta mała żółta kropka na prawo od kajaków
[MJT] Nasz kemping pod całkiem fajnymi skałami; nasz namiot to ta mała żółta kropka na prawo od kajaków
[MJT] Od namiotu do rzeki było może z 50 metrów; a tuż przy rzece - wywierzysko
[MJT] Od namiotu do rzeki było może z 50 metrów; a tuż przy rzece - wywierzysko
[MJT] Które miało cztery większe wypływy, z których 3 były tuż przy wodzie (a po deszczu, już w wodzie)
[MJT] Które miało cztery większe wypływy, z których 3 były tuż przy wodzie (a po deszczu, już w wodzie)
[MJT] W tle widać dziurę, do której poszliśmy ostatniego dnia pobytu
[MJT] W tle widać dziurę, do której poszliśmy ostatniego dnia pobytu
[MJT] Rzeka Ardeche koło naszego pola
[MJT] Rzeka Ardeche koło naszego pola
[MJT] Pierwszego dnia było nawet słońce; jaszczurki mogły się trochę ogrzać
[MJT] Pierwszego dnia było nawet słońce; jaszczurki mogły się trochę ogrzać
[MJT]
[MJT]
[MJT] Oprócz standardowego modelu, jedna była kilka razy większa (ze 20+cm) i zielona
[MJT] Oprócz standardowego modelu, jedna była kilka razy większa (ze 20+cm) i zielona
[MJT] Nasza jadalnia
[MJT] Nasza jadalnia
Góra
W dzień przyjazdu postanowiliśmy nie wysilać się i poszliśmy odwiedzić łatwą jaskinię Baume de Ronze.
Dojście znakowaną ścieżką, więc w ogóle bez problemów (polecamy mapy IGN 1:25000,
do zamówienia w niektórych naszych sklepach, we Francji bywają na stacjach benzynowych i w supermarketach).
Mimo, że jest to wielka dziura w ziemi - strop wielkiej sali zawalił się w środku,
dostępne są tylko te części, które były pod stabilniejszym sufitem - nie widać jej
dopóki nie dojdzie się do samej krawędzi urwiska.
Jest wszak tutaj dosyć gęsty las (choć pewnie zarośla byłyby poprawniejszym określeniem),
przez który nic nie widać na odległość większą niż kilka metrów.
Ścieżka doprowadza do jednego z dwóch zejść na dno zapadliska - zejść krótkich i łatwych.
Są do zwiedzenia dwie części: większa sala w najniższym punkcie jaskini oraz wnęki położone nieco wyżej.
W dolnej sali można jeszcze wejść do korytarza prowadzącego w głąb skał i później wracającego do tejże sali,
potrzebny jest jednak szpej - trzeba podejść ze 4 metry na linie (gdy myśmy byliśmy, lina wisiała).
Sama sala średnio ciekawa, natomiast jest rozmiary, szczególnie, że jest dobrze oświetlona, robią wrażenie.
Na zejściu do sali, na wielu kamieniach tworzą się ciekawe polewy, gdzie kalcyt miesza się chyba z glonami.
Wychodzi z tego naciek fantastycznego turkusowego koloru.
Wnęki położone wyżej musiał być swego czasu znakomitym schronieniem dla ludzi.
Oświetlone południowym słońcem, z lodówką i wodą nieco niżej, z nie trywialnym dojściem...
Zresztą, prowadzone są tam prace archeologiczne.
Same zaś wnęki ozdobione są starymi i suchymi już stalaktytami oraz różnymi pnączami - razem robi to całkiem ciekawe wrażenie.
W dzień przyjazdu postanowiliśmy nie wysilać się i poszliśmy odwiedzić łatwą jaskinię Baume de Ronze.
Dojście znakowaną ścieżką, więc w ogóle bez problemów (polecamy mapy IGN 1:25000,
do zamówienia w niektórych naszych sklepach, we Francji bywają na stacjach benzynowych i w supermarketach).
Mimo, że jest to wielka dziura w ziemi - strop wielkiej sali zawalił się w środku,
dostępne są tylko te części, które były pod stabilniejszym sufitem - nie widać jej
dopóki nie dojdzie się do samej krawędzi urwiska.
Jest wszak tutaj dosyć gęsty las (choć pewnie zarośla byłyby poprawniejszym określeniem),
przez który nic nie widać na odległość większą niż kilka metrów.
Ścieżka doprowadza do jednego z dwóch zejść na dno zapadliska - zejść krótkich i łatwych.
Są do zwiedzenia dwie części: większa sala w najniższym punkcie jaskini oraz wnęki położone nieco wyżej.
W dolnej sali można jeszcze wejść do korytarza prowadzącego w głąb skał i później wracającego do tejże sali,
potrzebny jest jednak szpej - trzeba podejść ze 4 metry na linie (gdy myśmy byliśmy, lina wisiała).
Sama sala średnio ciekawa, natomiast jest rozmiary, szczególnie, że jest dobrze oświetlona, robią wrażenie.
Na zejściu do sali, na wielu kamieniach tworzą się ciekawe polewy, gdzie kalcyt miesza się chyba z glonami.
Wychodzi z tego naciek fantastycznego turkusowego koloru.
Wnęki położone wyżej musiał być swego czasu znakomitym schronieniem dla ludzi.
Oświetlone południowym słońcem, z lodówką i wodą nieco niżej, z nie trywialnym dojściem...
Zresztą, prowadzone są tam prace archeologiczne.
Same zaś wnęki ozdobione są starymi i suchymi już stalaktytami oraz różnymi pnączami - razem robi to całkiem ciekawe wrażenie.
Baume de Ronze
[MJT] Ze szlaku widać dziurę dopiero przy dojściu do krawędzi urwiska
[MJT] Ze szlaku widać dziurę dopiero przy dojściu do krawędzi urwiska
[MUT] Zejście do jaskini
[MUT] Zejście do jaskini
[MJT] Otwór od środka
[MJT] Otwór od środka
[MJT] Otwór od środka, jesteśmy prawie przy samym końcu jaskini
[MJT] Otwór od środka, jesteśmy prawie przy samym końcu jaskini
[MJT] Jeszcze w świetle dziennym, nacieki mieszały się z glonami przybierając ciekawe kolory
[MJT] Jeszcze w świetle dziennym, nacieki mieszały się z glonami przybierając ciekawe kolory
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] I już do wyjścia...
[MJT] I już do wyjścia...
[MJT] Marcia podziwia ogrom jaskini
[MJT] Marcia podziwia ogrom jaskini
[MJT] Nacieki były także na zewnątrz, oplecione przez różne pnącza
[MJT] Nacieki były także na zewnątrz, oplecione przez różne pnącza
Góra
Mimo, że byliśmy nieco zmęczeni podróżą z Polski, to jednak Baume de Ronze
jest krótką jaskinią, nie wymagającą większego wysiłku.
Postanowiliśmy więc na resztę dnia udać się jeszcze na wycieczkę krajoznawczą.
Wybór padł na niedalekie wąwozy rzeki Ceze.
Mimo, że byliśmy nieco zmęczeni podróżą z Polski, to jednak Baume de Ronze
jest krótką jaskinią, nie wymagającą większego wysiłku.
Postanowiliśmy więc na resztę dnia udać się jeszcze na wycieczkę krajoznawczą.
Wybór padł na niedalekie wąwozy rzeki Ceze.
Gorges de la Ceze
[MJT] Sympatyczny most na Ceze
[MJT] Sympatyczny most na Ceze
[MJT] Ktoś zbyt energicznie machał wiosłami...
[MJT] Ktoś zbyt energicznie machał wiosłami...
[MJT] Jedno z uroczych miasteczek po drodze
[MJT] Jedno z uroczych miasteczek po drodze
[MJT] Ceze (chyba) w innym nieco miejscu
[MJT] Ceze (chyba) w innym nieco miejscu
Góra
Jaskinia położona jest zupełnie niedaleko od drogi D 4; można zatrzymać się w zatoczce na zakręcie,
następnie wystarczy kilka minut iść leśną drogą aż trafi się, po prawej, na krzaki ogrodzone biało-czerwoną taśmą.
Jest to część ogrodzenia awenu, reszta stanowi metalowa siatka.
Tuż za siatką rozpoczyna się zejście nad studnię wlotową.
Poręczówkę do studni można zrobić z drzewa lub ucha skalnego; sam zjazd też odbywa się z drzewa.
Po drodze potrzebne będą 2 czy 3 plakietki. Nie zjeżdża się na sam dół (śmieci),
tylko zatrzymuje się po ok. 20 metrach na półce (trzeba się do niej lekko dobujać).
Stąd można zwiedzić najciekawsze partie jaskini: dwa korytarze pełne nacieków.
Bardzo fajny plan jaskini dostępny jest na wyżej wspomnianych stronach francuskich.
I co tu dużo pisać - oba korytarze mus zwiedzić.
Jaskinia położona jest zupełnie niedaleko od drogi D 4; można zatrzymać się w zatoczce na zakręcie,
następnie wystarczy kilka minut iść leśną drogą aż trafi się, po prawej, na krzaki ogrodzone biało-czerwoną taśmą.
Jest to część ogrodzenia awenu, reszta stanowi metalowa siatka.
Tuż za siatką rozpoczyna się zejście nad studnię wlotową.
Poręczówkę do studni można zrobić z drzewa lub ucha skalnego; sam zjazd też odbywa się z drzewa.
Po drodze potrzebne będą 2 czy 3 plakietki. Nie zjeżdża się na sam dół (śmieci),
tylko zatrzymuje się po ok. 20 metrach na półce (trzeba się do niej lekko dobujać).
Stąd można zwiedzić najciekawsze partie jaskini: dwa korytarze pełne nacieków.
Bardzo fajny plan jaskini dostępny jest na wyżej wspomnianych stronach francuskich.
I co tu dużo pisać - oba korytarze mus zwiedzić.
Aven Chazot
[MUT] Studnia wlotowa
[MUT] Studnia wlotowa
[MJT] Trochę polew i nacieków na początku
[MJT] Trochę polew i nacieków na początku
[MJT] Potem zaczyna robić się znacznie ciekawiej
[MJT] Potem zaczyna robić się znacznie ciekawiej
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Obok Marci widać rozpiętą stalową linę - ograniczenie obszaru przeznaczonego na zwiedzanie
[MJT] Obok Marci widać rozpiętą stalową linę - ograniczenie obszaru przeznaczonego na zwiedzanie
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] To samo ujęcie z nieco innym oświetleniem
[MJT] To samo ujęcie z nieco innym oświetleniem
[MJT] Marcia oczywiście wyczaiła heliktyty i inne fajne nacieki
[MJT] Marcia oczywiście wyczaiła heliktyty i inne fajne nacieki
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Wychodzenie studni
[MJT] Wychodzenie studni
[MUT]
[MUT]
Góra
Jaskinia znajduje się w prawym klifie rzeki l'Ibie; zresztą, w okolicy znajduje się też
kilka innych jaskiń, m.in. Grotte des Deux Avens. Część z nich dostępna jest od góry,
część - z dna wąwozu (ale trzeba podejść kilkadziesiąt metrów stromym zboczem pod skały).
Zaparkować można na placu przy zakręcie drogi D 290; gdy jedzie się z Vallon Pont d'Arc,
jest to pierwszy zakręt w prawo po minięciu mostu na rzeką l'Ibie.
Widzieliśmy też, że niektórzy podjeżdżają drogą gruntową tuż pod początek szlaku
(ale mija się wtedy bramę, której reguł zamykania nie znamy).
Początek szlaku ewidentny; niecałe 300 metrów od parkingu, w prawo zaczyna się podejście od zrujnowanych schodów.
Szlakiem trzeba wyjść na samą górę wzniesienia. Gdy szlak zaczyna skręcać nieco w lewo,
odbiega od niego, także w lewo, kilka ścieżek, które prowadzą na wschód nad brzegi klifu.
GPS oraz stosik kamieni pozwolił nam na zupełnie bezproblemowe dojście do jaskini
(gdy ścieżka przybliża się już do krawędzi wąwozu, trzeba odbić w prawo i po kilkunastu metrach jest się przy otworze).
Chyba ktoś kiedyś myślał o przystosowaniu tej jaskini do zwiedzania turystycznego.
W wejściu ułożone (wykute?) są stopnie, następnie w ścianach pierwszej studni
wbite są pręty i stopnie drabiny (w prawie pionowej P32!).
Chyba jednak rozsądnie z pomysłu zrezygnowano...
Można zjechać na dno studni, można też, mniej więcej w dwóch trzecich jej głębokości,
wylądować na półce i zejść na dół obchodząc ścianę od tyłu (od prawej do lewej stojąc twarzą do ściany).
Pierwsza sala, na dnie pierwszej studni, jest bardzo zacna.
Kupa różnorodnych nacieków, a także, m.in., wielka zwalona kolumna.
Spędziliśmy tutaj mnóstwo czasu na oglądanie i fotki.
W głąb jaskini prowadzi druga studnia, do której dochodzi się korytarzem
prowadzącym w górę na lewo od ściany pierwszej studni (stojąc twarzą do tej ściany).
Studnia znacznie ciaśniejsza od pierwszej, ale bez problemów.
Tutaj jaskinia zmienia charakter z naciekowego na skalisty.
Oprócz labiryntu korytarzy nie ma tu nic ciekawego.
Następnie, zjeżdża się kilka metrów do ostatniej sali jaskini.
Do sali można też zejść korytarzem, który znajduje się kilka metrów na lewo od zjazdu (patrząc w dół jaskini).
Myśleliśmy, że tutaj też będzie średnio ciekawie, ale najpierw Marcia znalazła genialne kulki kryształowe,
a zaraz potem, całe stosy przezroczystych i błękitno-białych heliktytów i kryształów - fenomenalne!
Jaskinia znajduje się w prawym klifie rzeki l'Ibie; zresztą, w okolicy znajduje się też
kilka innych jaskiń, m.in. Grotte des Deux Avens. Część z nich dostępna jest od góry,
część - z dna wąwozu (ale trzeba podejść kilkadziesiąt metrów stromym zboczem pod skały).
Zaparkować można na placu przy zakręcie drogi D 290; gdy jedzie się z Vallon Pont d'Arc,
jest to pierwszy zakręt w prawo po minięciu mostu na rzeką l'Ibie.
Widzieliśmy też, że niektórzy podjeżdżają drogą gruntową tuż pod początek szlaku
(ale mija się wtedy bramę, której reguł zamykania nie znamy).
Początek szlaku ewidentny; niecałe 300 metrów od parkingu, w prawo zaczyna się podejście od zrujnowanych schodów.
Szlakiem trzeba wyjść na samą górę wzniesienia. Gdy szlak zaczyna skręcać nieco w lewo,
odbiega od niego, także w lewo, kilka ścieżek, które prowadzą na wschód nad brzegi klifu.
GPS oraz stosik kamieni pozwolił nam na zupełnie bezproblemowe dojście do jaskini
(gdy ścieżka przybliża się już do krawędzi wąwozu, trzeba odbić w prawo i po kilkunastu metrach jest się przy otworze).
Chyba ktoś kiedyś myślał o przystosowaniu tej jaskini do zwiedzania turystycznego.
W wejściu ułożone (wykute?) są stopnie, następnie w ścianach pierwszej studni
wbite są pręty i stopnie drabiny (w prawie pionowej P32!).
Chyba jednak rozsądnie z pomysłu zrezygnowano...
Można zjechać na dno studni, można też, mniej więcej w dwóch trzecich jej głębokości,
wylądować na półce i zejść na dół obchodząc ścianę od tyłu (od prawej do lewej stojąc twarzą do ściany).
Pierwsza sala, na dnie pierwszej studni, jest bardzo zacna.
Kupa różnorodnych nacieków, a także, m.in., wielka zwalona kolumna.
Spędziliśmy tutaj mnóstwo czasu na oglądanie i fotki.
W głąb jaskini prowadzi druga studnia, do której dochodzi się korytarzem
prowadzącym w górę na lewo od ściany pierwszej studni (stojąc twarzą do tej ściany).
Studnia znacznie ciaśniejsza od pierwszej, ale bez problemów.
Tutaj jaskinia zmienia charakter z naciekowego na skalisty.
Oprócz labiryntu korytarzy nie ma tu nic ciekawego.
Następnie, zjeżdża się kilka metrów do ostatniej sali jaskini.
Do sali można też zejść korytarzem, który znajduje się kilka metrów na lewo od zjazdu (patrząc w dół jaskini).
Myśleliśmy, że tutaj też będzie średnio ciekawie, ale najpierw Marcia znalazła genialne kulki kryształowe,
a zaraz potem, całe stosy przezroczystych i błękitno-białych heliktytów i kryształów - fenomenalne!
Grotte Nouvelle de Vallon
[MJT] Zabawny otwór jaskini w środku skały, po prostu
[MJT] Zabawny otwór jaskini w środku skały, po prostu
[MJT] Tutaj też było całkiem zacnie
[MJT] Tutaj też było całkiem zacnie
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Jedna z atrakcji tej dziury: zwalona kolumna
[MJT] Jedna z atrakcji tej dziury: zwalona kolumna
[MJT]
[MJT]
[MJT] Poręczowanie przed zejściem do ostatniej sali (można zejść bez liny przełazem kilka metrów na lewo od Marci)
[MJT] Poręczowanie przed zejściem do ostatniej sali (można zejść bez liny przełazem kilka metrów na lewo od Marci)
[MJT] Kryształy tuż pod nogami Marci
[MJT] Kryształy tuż pod nogami Marci
[MJT] A takie oto kulki wyczaiła Żona na dnie jaskini
[MJT] A takie oto kulki wyczaiła Żona na dnie jaskini
[MJT]
[MJT]
[MJT] I heliktyty, oczywiście; jednak te tutaj było biało-przezroczyste i całkiem spore (to na zdjęciu ma z 8cm)
[MJT] I heliktyty, oczywiście; jednak te tutaj było biało-przezroczyste i całkiem spore (to na zdjęciu ma z 8cm)
[MJT] Małe pole takich kryształów
[MJT] Małe pole takich kryształów
[MUT] Na górze drugiej studni
[MUT] Na górze drugiej studni
[MUT] Na górze pierwszej studni - w sali początkowej jaskini
[MUT] Na górze pierwszej studni - w sali początkowej jaskini
[MJT] Pod otworem jaskini są schody; w niektórych miejscach pierwszej studni (prawie pion, 30+ metrów, są resztki drabiny)
[MJT] Pod otworem jaskini są schody; w niektórych miejscach pierwszej studni (prawie pion, 30+ metrów, są resztki drabiny)
[MJT] Sufit w komorze wejściowej
[MJT] Sufit w komorze wejściowej
[MJT] Szlak prowadzący z/do jaskini (podejście wybitnie długie jak na Francję - ze sto kilkadziesiąt metrów do góry!)
[MJT] Szlak prowadzący z/do jaskini (podejście wybitnie długie jak na Francję - ze sto kilkadziesiąt metrów do góry!)
Góra
Następny dzień przywitał nas deszczem, więc miast jaskiniować wybraliśmy się na zwiedzanie okolic.
Udaliśmy się nieco w głąb masywu centralnego, mniej więcej na zachód północny zachód od wąwozu Ardeche;
w większości byliśmy w miarę blisko rzeki Chassezac.
Skały zmieniły tam charakter na mniej krasowy, jednak widoki były naprawdę wspaniałe.
Choć pewnie byłoby nieco ciekawiej gdyby nie ten ciągły deszcz (a ponoć do naszego przyjazdu było generalnie sucho)...
Następny dzień przywitał nas deszczem, więc miast jaskiniować wybraliśmy się na zwiedzanie okolic.
Udaliśmy się nieco w głąb masywu centralnego, mniej więcej na zachód północny zachód od wąwozu Ardeche;
w większości byliśmy w miarę blisko rzeki Chassezac.
Skały zmieniły tam charakter na mniej krasowy, jednak widoki były naprawdę wspaniałe.
Choć pewnie byłoby nieco ciekawiej gdyby nie ten ciągły deszcz (a ponoć do naszego przyjazdu było generalnie sucho)...
Chassezac
[MJT] Nie było tak łatwo przejechać dalej; z lewej - przepaść
[MJT] Nie było tak łatwo przejechać dalej; z lewej - przepaść
[MJT]
[MJT]
[MJT] Widok na Thines
[MJT] Widok na Thines
[MJT]
[MJT]
[MJT] Tu skały były już zupełnie inne
[MJT] Tu skały były już zupełnie inne
[MJT] Jeszcze jeden most do kolekcji
[MJT] Jeszcze jeden most do kolekcji
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MUT]
[MUT]
[MJT] Cały czas padało...
[MJT] Cały czas padało...
Góra
Następnego dnia jeszcze bardziej padało, więc tym razem wybraliśmy się turystycznie do jaskini Aven d'Orgnac.
Zupełnie inna jaskinia niż odwiedzana, też turystycznie, rok wcześniej Grotte de St. Marcel.
Wyróżniają ją przede wszystkim stalagmity tależowe i kwiatowe (takie robocze nazwy).
Krople tu spadają z dużej wysokości i przy lądowaniu rozpryskują się na większą odległość.
Stąd takie fantastyczne kształty nacieków.
Wycieczka zajmuje jakąś godzinę, można swobodnie robić zdjęcia.
Przewodnik nawet zostawiał światła na trochę dłużej i cierpliwie czekał, gdy zostawałem trochę z tyłu... Super.
Można też się wybrać do jaskini na dłuższe wycieczki, do 6 godzin, bardziej speleo w charakterze.
Idzie się już do partii bez sztucznego oświetlenia, w kombinezonach, itp.,
ale nie ma większych trudności czy odcinków linowych.
Atrakcja przeznaczona dla, co bardziej żądnych wrażeń, turystów.
Nawet byśmy skorzystali, gdyby były wolne terminy. Koszt (za wersję 6 godzinną): 60 euro od łebka.
Następnego dnia jeszcze bardziej padało, więc tym razem wybraliśmy się turystycznie do jaskini Aven d'Orgnac.
Zupełnie inna jaskinia niż odwiedzana, też turystycznie, rok wcześniej Grotte de St. Marcel.
Wyróżniają ją przede wszystkim stalagmity tależowe i kwiatowe (takie robocze nazwy).
Krople tu spadają z dużej wysokości i przy lądowaniu rozpryskują się na większą odległość.
Stąd takie fantastyczne kształty nacieków.
Wycieczka zajmuje jakąś godzinę, można swobodnie robić zdjęcia.
Przewodnik nawet zostawiał światła na trochę dłużej i cierpliwie czekał, gdy zostawałem trochę z tyłu... Super.
Można też się wybrać do jaskini na dłuższe wycieczki, do 6 godzin, bardziej speleo w charakterze.
Idzie się już do partii bez sztucznego oświetlenia, w kombinezonach, itp.,
ale nie ma większych trudności czy odcinków linowych.
Atrakcja przeznaczona dla, co bardziej żądnych wrażeń, turystów.
Nawet byśmy skorzystali, gdyby były wolne terminy. Koszt (za wersję 6 godzinną): 60 euro od łebka.
Aven d'Orgnac
[MJT] Pierwszy widok na jaskinię
[MJT] Pierwszy widok na jaskinię
[MJT] Oryginalny otwór wraz z Górą Śmierci pod nim (jak się dobrze przyjrzeć, są tam czaszki i inne kości (zwierząt))
[MJT] Oryginalny otwór wraz z Górą Śmierci pod nim (jak się dobrze przyjrzeć, są tam czaszki i inne kości (zwierząt))
[MJT] Nietypowe, kolumny a la sękacz
[MJT] Nietypowe, kolumny a la sękacz
[MJT]
[MJT]
[MJT] Niektóre bardzo wysokie (po kilkanaście metrów)
[MJT] Niektóre bardzo wysokie (po kilkanaście metrów)
[MJT]
[MJT]
[MJT] I kalafiory / liście
[MJT] I kalafiory / liście
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] W trakcie zwiedzania schodzi się całkiem nisko (powrót windą!)
[MJT] W trakcie zwiedzania schodzi się całkiem nisko (powrót windą!)
[MJT]
[MJT]
[MJT] Na końcu mamy jeszcze przedstawienie typu światło i dźwięk
[MJT] Na końcu mamy jeszcze przedstawienie typu światło i dźwięk
Góra
Ponieważ po wyjściu z Aven d'Orgnac okazało się, że nadal pada, udaliśmy się do farmy krokodyli.
Ta znajduje się niedaleko Pierrelatte, tuż obok elektrowni nuklearnej...
Spodziewaliśmy się kilku sal z gadami zamkniętymi w większych czy mniejszych akwariach.
I tak też rozpoczyna się wycieczka, gdzie w pierwszym pomieszczeniu
tak przedstawionych jest kilka gatunków tych zwierząt.
Jednak po chwili wchodzi się do wielkiej hali, gdzie w dole zrobiono jeziorka i plaże dla zwierząt,
a górą prowadzą zabezpieczone chodniki. To wszystko okraszone jest jeszcze
różnymi ciekawymi roślinami, niektóre z pięknymi kwiatami.
Po drodze można się wiele dowiedzieć o życiu i hodowli krokodyli (i aligatorów i żółwi).
M.in. można obejrzeć, jak zwierzęta są hodowane.
Można też zobaczyć, jakie fajne skóry robi się z tych zwierzątek! :)
Na farmie można obejrzeć też różne gatunki, np. zabawną wersję z bardzo wąskimi i długimi pyskami.. :)
Cała wycieczka nie jest ani za krótka, ani za długa; może na wszystko schodzi godzina lub nieco dłużej.
W sumie zwierzęta te prawie nic nie robią oprócz wylegiwania się, więc dłużej też nie ma co ich oglądać.
W każdym razie arcyciekawe miejsce.
Ponieważ po wyjściu z Aven d'Orgnac okazało się, że nadal pada, udaliśmy się do farmy krokodyli.
Ta znajduje się niedaleko Pierrelatte, tuż obok elektrowni nuklearnej...
Spodziewaliśmy się kilku sal z gadami zamkniętymi w większych czy mniejszych akwariach.
I tak też rozpoczyna się wycieczka, gdzie w pierwszym pomieszczeniu
tak przedstawionych jest kilka gatunków tych zwierząt.
Jednak po chwili wchodzi się do wielkiej hali, gdzie w dole zrobiono jeziorka i plaże dla zwierząt,
a górą prowadzą zabezpieczone chodniki. To wszystko okraszone jest jeszcze
różnymi ciekawymi roślinami, niektóre z pięknymi kwiatami.
Po drodze można się wiele dowiedzieć o życiu i hodowli krokodyli (i aligatorów i żółwi).
M.in. można obejrzeć, jak zwierzęta są hodowane.
Można też zobaczyć, jakie fajne skóry robi się z tych zwierzątek! :)
Na farmie można obejrzeć też różne gatunki, np. zabawną wersję z bardzo wąskimi i długimi pyskami.. :)
Cała wycieczka nie jest ani za krótka, ani za długa; może na wszystko schodzi godzina lub nieco dłużej.
W sumie zwierzęta te prawie nic nie robią oprócz wylegiwania się, więc dłużej też nie ma co ich oglądać.
W każdym razie arcyciekawe miejsce.
Ferme aux crocodiles
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Buzi!
[MJT] Buzi!
[MJT] A takie małe gówienko rośnie u nas w doniczce...
[MJT] A takie małe gówienko rośnie u nas w doniczce...
[MJT] To mi się jakoś tak kojarzy z The Wall
[MJT] To mi się jakoś tak kojarzy z The Wall
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Jeszcze jeden wspaniały filodendron; nareszcie wiem, po co mu te wąsy
[MJT] Jeszcze jeden wspaniały filodendron; nareszcie wiem, po co mu te wąsy
[MJT]
[MJT]
[MJT] Malutkie wydają się takie sympatyczne
[MJT] Malutkie wydają się takie sympatyczne
[MJT] A z dużych jaka fajna skóra (i miękka)
[MJT] A z dużych jaka fajna skóra (i miękka)
[MJT] Były też duże żółwie
[MJT] Były też duże żółwie
[MJT] Ciekawe czym karmią te zwierzątka...
[MJT] Ciekawe czym karmią te zwierzątka...
[MJT] Hmm...?
[MJT] Hmm...?
[MJT] Marcia pogromczyni krokodyli (aligatory też gdzieś tam były, ale chowały się pod roślinnością)
[MJT] Marcia pogromczyni krokodyli (aligatory też gdzieś tam były, ale chowały się pod roślinnością)
Góra
Mimo niepewnej pogody zdecydowaliśmy się w końcu ruszyć do jaskiń,
choć zrezygnowaliśmy z awenów ze względu na groźbę większych ulew.
Ruszyliśmy więc do dwóch prościejszych jaskiń w zboczu wąwozu l'Ibie.
Do jaskiń podchodzi się mało ewidentną ścieżką,
która odchodzi w prawo kilkadziesiąt metrów przed dojście do koryta rzeki.
Na szczęście w trakcie samego podejścia nie padało, więc daliśmy radę dojść do dziury.
Inaczej mokre błoto i duży kąt pewnie by nam na to nie pozwoliły.
Sama dziura, choć niekrótka, jest średnio ciekawa, prawie bez nacieków i bardzo sucha.
Oprócz jednego większego stalagmitu, trochę nacieków jest tuż przy samym końcu głównego korytarza.
W zasadzie, to polewy blokują tam chyba przejście w głąb masywu.
Po drodze można jeszcze zwiedzić kilka bocznych korytarzy.
Te są może troszkę ciekawsze ze względu na gąbczaste kształty.
A ponoć jaskinia ta była kiedyś jednym ze źródeł rzeki w dole...
Mimo niepewnej pogody zdecydowaliśmy się w końcu ruszyć do jaskiń,
choć zrezygnowaliśmy z awenów ze względu na groźbę większych ulew.
Ruszyliśmy więc do dwóch prościejszych jaskiń w zboczu wąwozu l'Ibie.
Do jaskiń podchodzi się mało ewidentną ścieżką,
która odchodzi w prawo kilkadziesiąt metrów przed dojście do koryta rzeki.
Na szczęście w trakcie samego podejścia nie padało, więc daliśmy radę dojść do dziury.
Inaczej mokre błoto i duży kąt pewnie by nam na to nie pozwoliły.
Sama dziura, choć niekrótka, jest średnio ciekawa, prawie bez nacieków i bardzo sucha.
Oprócz jednego większego stalagmitu, trochę nacieków jest tuż przy samym końcu głównego korytarza.
W zasadzie, to polewy blokują tam chyba przejście w głąb masywu.
Po drodze można jeszcze zwiedzić kilka bocznych korytarzy.
Te są może troszkę ciekawsze ze względu na gąbczaste kształty.
A ponoć jaskinia ta była kiedyś jednym ze źródeł rzeki w dole...
Grotte de Louoi
[MJT]
[MJT]
[MJT] Korytarz formą troszkę przypominał chodniki lawowe
[MJT] Korytarz formą troszkę przypominał chodniki lawowe
[MJT] Po kilkudziesięciu metrach - zaślepka z nacieków
[MJT] Po kilkudziesięciu metrach - zaślepka z nacieków
[MJT] Bardzo sucha, na ziemi nie piasek, lecz pył prawie (widać też ciutkę światła dziennego)
[MJT] Bardzo sucha, na ziemi nie piasek, lecz pył prawie (widać też ciutkę światła dziennego)
[MJT] Jeden z nielicznych nacieków
[MJT] Jeden z nielicznych nacieków
[MJT]
[MJT]
Góra
Po wyjściu z Grotte de Louoi można przetrawersować zbocze (w lewo, patrząc na zewnątrz)
kilkadziesiąt metrów do wschodniego otworu jaskini Grotte du Deroc.
Jest to poziomy trawers o długości ok. 500 metrów.
Główny korytarz jest słusznych rozmiarów i tylko przy zachodnim otworze trzeba się kilka razy schylić.
W połowie jaskini odchodzą w prawo korytarze, z których jeden prowadzi do trzeciego otworu.
Jakoś ta jaskinia przypadła mi do gustu.
Nie dzieje się tutaj zbyt wiele, ale można spokojnie połazić,
zwiedzić kilka bocznych korytarzy, jest też trochę nacieków. Taki zupełny jaskiniowy relaks. :)
Po wyjściu z Grotte de Louoi można przetrawersować zbocze (w lewo, patrząc na zewnątrz)
kilkadziesiąt metrów do wschodniego otworu jaskini Grotte du Deroc.
Jest to poziomy trawers o długości ok. 500 metrów.
Główny korytarz jest słusznych rozmiarów i tylko przy zachodnim otworze trzeba się kilka razy schylić.
W połowie jaskini odchodzą w prawo korytarze, z których jeden prowadzi do trzeciego otworu.
Jakoś ta jaskinia przypadła mi do gustu.
Nie dzieje się tutaj zbyt wiele, ale można spokojnie połazić,
zwiedzić kilka bocznych korytarzy, jest też trochę nacieków. Taki zupełny jaskiniowy relaks. :)
Grotte du Deroc
[MJT] Wejście wschodnie
[MJT] Wejście wschodnie
[MUT]
[MUT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Całkiem duży, szeroki korytarz, o w miarę gładkim spągu
[MJT] Całkiem duży, szeroki korytarz, o w miarę gładkim spągu
[MJT] Wejścia/wyjścia środkowe
[MJT] Wejścia/wyjścia środkowe
[MJT] Bardzo fajny naciek kaskadowy po drodze
[MJT] Bardzo fajny naciek kaskadowy po drodze
[MUT] Wyjście zachodnie
[MUT] Wyjście zachodnie
Góra
Niestety, był to już ostatni dzień naszej wycieczki i powoli trzeba było się zbierać do wyjazdu.
Rano wyjątkowo nie padało, więc szybko spakowaliśmy namiot,
ale wtedy zostało nam jeszcze kilka godzin, z którymi nie za bardzo było wiadomo, co zrobić.
Poszliśmy więc zwiedzić kilka mniejszych dziurek, które wcześniej wyczailiśmy w pobliskiej ścianie.
W sumie zwiedziliśmy chyba ze 6 czy 7 jaskiń, z czego jedna była nieco dłuższa (może w sumie ze 200 metrów?).
Najpierw był sympatyczny tunel ze 2-3 metry nad drogą.
Mocno meandrujący, niestety po kilkunastu metrach rozgałęział się na dwa mniejsze tunele, już nie do przejścia.
Potem była największa jaskinia, do której trzeba było się wspiąć ze 4 metry.
Rozpoczyna się większą salą z 3 otworami na zewnątrz.
Z sali prowadził dosyć długi korytarz biegnący mniej więcej równolegle do ściany.
Niestety, kończył się namuliskiem (ale widać, że ktoś tam grzebie).
Na zakręcie korytarza była jeszcze kilkunastometrowej długości rura.
W głównej sali można jeszcze było zejść do studni mniej więcej 4 metrowej głębokości.
Gdy tam schodziłem asekurowałem się taśmą i zabrakło mi może metra do dna.
Ześlizgnąłem się więc puściwszy taśmę...
Na dole okazało się, że studnia dalej już nie prowadzi,
więc zabrałem się do wychodzenia studni, a tu... nie mogę dosięgnąć taśmy. :)
Pół metra mogłem jeszcze wyjść, ale i tak brakowało kilkunastu centymetrów.
W końcu musiałem skoczyć aby złapać taśmę i wtedy udało mi się jakoś wygramolić z tej studni. Ale byłby wstyd! :)
Kolejna jaskinia miała bardzo ciekawe, gąbczaste kształty. Trochę też nacieków.
Ta z kolei była raczej pionowa, może z 8 czy 10 metrów wysokości, z różnymi bocznymi wymyciami.
Niestety, pająki ograniczyły możliwości jej zwiedzania dla Marci.
Ja jakoś tam się przemogłem, ale nie miałem ochoty na dłuższe siedzenie potrzebne do zrobienia fotek...
Potem jeszcze były dwie znacznie mniejsze jaskinie, w tym jeden trawers :),
oraz jeszcze kilkunastometrowej długości rura. Ta jednak klipiła się, a pająków też tutaj było sporo.
Tak czy inaczej, bardzo sympatyczne dziurki w sam raz na pożegnanie się z polem namiotowym... i Francją.
Niestety, był to już ostatni dzień naszej wycieczki i powoli trzeba było się zbierać do wyjazdu.
Rano wyjątkowo nie padało, więc szybko spakowaliśmy namiot,
ale wtedy zostało nam jeszcze kilka godzin, z którymi nie za bardzo było wiadomo, co zrobić.
Poszliśmy więc zwiedzić kilka mniejszych dziurek, które wcześniej wyczailiśmy w pobliskiej ścianie.
W sumie zwiedziliśmy chyba ze 6 czy 7 jaskiń, z czego jedna była nieco dłuższa (może w sumie ze 200 metrów?).
Najpierw był sympatyczny tunel ze 2-3 metry nad drogą.
Mocno meandrujący, niestety po kilkunastu metrach rozgałęział się na dwa mniejsze tunele, już nie do przejścia.
Potem była największa jaskinia, do której trzeba było się wspiąć ze 4 metry.
Rozpoczyna się większą salą z 3 otworami na zewnątrz.
Z sali prowadził dosyć długi korytarz biegnący mniej więcej równolegle do ściany.
Niestety, kończył się namuliskiem (ale widać, że ktoś tam grzebie).
Na zakręcie korytarza była jeszcze kilkunastometrowej długości rura.
W głównej sali można jeszcze było zejść do studni mniej więcej 4 metrowej głębokości.
Gdy tam schodziłem asekurowałem się taśmą i zabrakło mi może metra do dna.
Ześlizgnąłem się więc puściwszy taśmę...
Na dole okazało się, że studnia dalej już nie prowadzi,
więc zabrałem się do wychodzenia studni, a tu... nie mogę dosięgnąć taśmy. :)
Pół metra mogłem jeszcze wyjść, ale i tak brakowało kilkunastu centymetrów.
W końcu musiałem skoczyć aby złapać taśmę i wtedy udało mi się jakoś wygramolić z tej studni. Ale byłby wstyd! :)
Kolejna jaskinia miała bardzo ciekawe, gąbczaste kształty. Trochę też nacieków.
Ta z kolei była raczej pionowa, może z 8 czy 10 metrów wysokości, z różnymi bocznymi wymyciami.
Niestety, pająki ograniczyły możliwości jej zwiedzania dla Marci.
Ja jakoś tam się przemogłem, ale nie miałem ochoty na dłuższe siedzenie potrzebne do zrobienia fotek...
Potem jeszcze były dwie znacznie mniejsze jaskinie, w tym jeden trawers :),
oraz jeszcze kilkunastometrowej długości rura. Ta jednak klipiła się, a pająków też tutaj było sporo.
Tak czy inaczej, bardzo sympatyczne dziurki w sam raz na pożegnanie się z polem namiotowym... i Francją.
Kemping - jaskinie
[MJT] To naprawdę jest tak przechylone nad drogą
[MJT] To naprawdę jest tak przechylone nad drogą
[MJT] To jest kilkunasto metrowy meandrujący korytarzyk
[MJT] To jest kilkunasto metrowy meandrujący korytarzyk
[MJT]
[MJT]
[MUT] Koniec największej jaskini w tej ścianie; dalej chyba da się przecisnąć, ale mi jakoś to nie szło...
[MUT] Koniec największej jaskini w tej ścianie; dalej chyba da się przecisnąć, ale mi jakoś to nie szło...
[MJT] Główny korytarz tejże jaskini
[MJT] Główny korytarz tejże jaskini
[MJT] Sala wejściowa
[MJT] Sala wejściowa
[MJT] I widok na salę w kierunku głównego korytarza (za Marcią jest jeszcze 4-metrowa studnia)
[MJT] I widok na salę w kierunku głównego korytarza (za Marcią jest jeszcze 4-metrowa studnia)
[MJT] Widok na rzekę Ardeche z górnego otworu
[MJT] Widok na rzekę Ardeche z górnego otworu
[MJT] Druga największa jaskinia w tej ścianie
[MJT] Druga największa jaskinia w tej ścianie
[MJT] Były tam jeszcze 4 inne jaskinie; najdłuższa to znowu kilkunasto metrowy korytarz z wielkimi pająkami
[MJT] Były tam jeszcze 4 inne jaskinie; najdłuższa to znowu kilkunasto metrowy korytarz z wielkimi pająkami
[MJT] Wejście do największej z tych jaskiń
[MJT] Wejście do największej z tych jaskiń
Góra
|