Dzięki pozycji GPS podanej gdzieś w internecie nie mieliśmy większych problemów ze znalezieniem dziury.
Jednak pewnie bez tego byśmy jej chwilę szukali...
Dla pewności podaję namiary:
wysokość otworu: 432m npm
współrzędne GPS (WGS84): N50°11.594', E19°37.928'
Najpierw zatrzymaliśmy się mniej więcej na wysokości jaskini (w sensie północ-południe),
lecz z samochodu nie wyszliśmy. Baliśmy się. Całe chmary gzów zaczęły atakować samochód -
prawie jak w Ptakach (tyle, że robactwo, nie ptaki). Następnie zatrzymaliśmy się trochę dalej na północ,
gdzie las ustępuje łące. Tu było tego latającego trochę mniej, ale po przejściu kilkudziesięciu metrów
zawróciliśmy. Pojechaliśmy kupić jakiś środek anty-gzi.
Za trzecim razem ruszyliśmy w końcu w las (z punktu na północny-wschód od jaskini).
Idzie się drogą żwirową aż do jej zakrętu w prawo. Tutaj trzeba pójść trochę prosto i w lewo,
aż dojdzie się do drogi leśnej. Tą należy podążać w górę; po minięciu wzniesienia (po prawej widać w lesie małe skałki),
trzeba skręcić w prawo pod nieco większe skały. Tutaj znajdują się południowe otwory jaskini.
Sama jaskinia jest średnio ciekawym korytarzem (trawers!) długości może 20 metrów.
W środku znajduje się komin, ale nie jest tak uroczy jak np. w
Ludwinowskiej (choć znacznie fajniejszy z góry).
Spod komina odchodzi ciasnawy korytarzyk na północny-wschód. Warto tam wejść, jest nawet odrobina nacieków.
A zdjęcia można też obejrzeć na stronie
gorenice.pl.