Już w zeszłym roku chcieliśmy jechać do Norwegii na nurki, ale jakoś się nie złożyło.
Tą razą się jednak uparliśmy i się udało.
A mając auto palące mniej niż 4l ropy na setkę(!), zdecydowaliśmy się na podróż samochodem (z Anglii).
Dwa tygodnie nurków, piękne okoliczności przyrody, imprezy przez białą noc do białego rana,
wędkowanie na morzu, wielkie dorsze same wpadające na haki, odnaleziony wrak...
Rewelacja!
Miejsca:
Szczegóły:
Pierwszego dnia przejechaliśmy przez 8 krajów: Anglię, Francję, Belgię, Holandię,
Niemcy, Danię, Szwecję i Norwegię. Nie pamiętam już, ile czasu to nam zajęło, pewnie coś koło doby,
ale dojechaliśmy w miarę przytomni do Oslo - tu przystanek w hotelu (Quality Hotel 33).
Przez cieśniny duńskie jechaliśmy dwoma wielkimi mostami - w Nyborg i między Kopenhagą a Malmo.
Bardzo szybko i wygodnie, tylko że drogawo - po 220 i 295 koron (w sumie ok. 300 PLN).
Hotel taki... komunistyczny nieco stylem; Internet w cenie, pokoje w miarę ok.
Drogo - prawie 600 PLN; ale dali upust za to, że przyjechaliśmy późno a wyjeżdżaliśmy wcześniej.
I warto było się wyspać w prawdziwym łóżku.
Ale restaurację to mają z ambicjami - ąfi dąfi i w ogóle, nie za niskie ceny, trzy mini-dania na krzyż, niby to wszystko japońskie.
Niestety jeść tego się raczej nie dało... Nawet na głodnego po 24 godzinach w podróży!
(Jak kelner Ci mówi, że steka średnio wypieczonego lepiej nie brać,
a trzeba wziąć mocno wypieczony, to olej stek i weź coś innego.)
Rano ruszyliśmy w dalszą drogę - niestety, hotel zaczyna rozdawać śniadania dopiero o 8-mej, więc o ruszeniu np. o 6-tej nie było mowy...
Plan był aby dojechać do Bognes na ok. piątą rano.
(Następnie wziąć prom do Lodingen, a potem na zachód, wzdłuż Lofotów, do Kalle, niedaleko Svolvaer.)
Drobnostka - trzeba tylko całą Norwegię przejechać... jadąc 70km/h
(maksymalna prędkość poza autostradami; na nielicznych autostradach - szalone 100km/h)...
Szło nawet sprawnie, było co pooglądać po drodze, tyle że w którymś momencie zauważyliśmy,
że dotychczas czyste wody rzek zrobiły się jakby brunatne. Potem gałęzie, następnie całe drzewa zaczęły nimi spływać...
I gdzieś w środku południowej Norwegii, w okolicach Lillehammer, okazało się, że ogólnie to są powodzie, dalej jechać nie możemy,
i policja każe zawracać. Straciliśmy chyba ze 3 godziny na objazdy (ale zjechaliśmy z głównych dróg - więc i okolice stały się ciekawsze).
Potem długa, długa, długa, długa droga na północ. Odliczaliśmy tylko na GPSie kolejne cyferki
zmieniającej się szerokości geograficznej. Jeden stopień to 60 mil morskich, jedna dziesiąta stopnia to 6 mil. I tak odliczaliśmy.
I już nawet te piękne krajobrazy zaczęły trochę nużyć. No, może nie tyle co nużyć, co już woleliśmy być na miejscu. ;-)
O 3-ciej nad ranem przekroczyliśmy krąg polarny - w sumie okazuje się, że Lofoty są mniej więcej na wysokości Islandii
i na północ od większości Kanady czy Alaski!
Trochę nas straszyli, że paliwa nie będzie gdzie brać. Więc w lekkiej paranoi braliśmy ropę jak tylko wskazówka
spadała poniżej połowy baku. Ale to wszystko bzdura - stacje są w regularnych odstępach, nie trzeba się tym aż tak przejmować.
A, i jeszcze jedna sprawa - niektóre odcinki dróg w Norwegii są płatne - wygodnie wcześniej wykupić abonament
AutoPASS.
Sami odliczą ile trzeba (do Oslo np. jest chyba z 5 odcinków, po 5 do 20 koron),
potem po jakimś czasie po powrocie resztę zwrócą na konto.
Żadnych żałosnych XX-wiecznych bramek czy winiet.
Po drodze zaliczyliśmy jeszcze jeden objazd, ale w miarę krótki i znowu przez ciekawsze okolice
(brzegami jezior, gdzieś między Trondheim a Moirana).
Ale na nasz prom w Bognes się spóźniliśmy - jakieś 15 minut! Trzeba było czekać kolejne 2 godziny na następny.
Krótki rejs po Vestfjorden i już byliśmy na przepięknych Lofotach.
Jeszcze kilka godzin do Kalle (po drodze zdjęcia) i już imprezowaliśmy z ekipą
(jakoś na nurki nie było chęci, a na spanie trochę za wcześnie).
Podróż super długa, ponad 2 doby ciągłego prawie jechania, 2 promy, prawie 2500 przejechanych mil...
Ale warto było.
Pierwszego dnia przejechaliśmy przez 8 krajów: Anglię, Francję, Belgię, Holandię,
Niemcy, Danię, Szwecję i Norwegię. Nie pamiętam już, ile czasu to nam zajęło, pewnie coś koło doby,
ale dojechaliśmy w miarę przytomni do Oslo - tu przystanek w hotelu (Quality Hotel 33).
Przez cieśniny duńskie jechaliśmy dwoma wielkimi mostami - w Nyborg i między Kopenhagą a Malmo.
Bardzo szybko i wygodnie, tylko że drogawo - po 220 i 295 koron (w sumie ok. 300 PLN).
Hotel taki... komunistyczny nieco stylem; Internet w cenie, pokoje w miarę ok.
Drogo - prawie 600 PLN; ale dali upust za to, że przyjechaliśmy późno a wyjeżdżaliśmy wcześniej.
I warto było się wyspać w prawdziwym łóżku.
Ale restaurację to mają z ambicjami - ąfi dąfi i w ogóle, nie za niskie ceny, trzy mini-dania na krzyż, niby to wszystko japońskie.
Niestety jeść tego się raczej nie dało... Nawet na głodnego po 24 godzinach w podróży!
(Jak kelner Ci mówi, że steka średnio wypieczonego lepiej nie brać,
a trzeba wziąć mocno wypieczony, to olej stek i weź coś innego.)
Rano ruszyliśmy w dalszą drogę - niestety, hotel zaczyna rozdawać śniadania dopiero o 8-mej, więc o ruszeniu np. o 6-tej nie było mowy...
Plan był aby dojechać do Bognes na ok. piątą rano.
(Następnie wziąć prom do Lodingen, a potem na zachód, wzdłuż Lofotów, do Kalle, niedaleko Svolvaer.)
Drobnostka - trzeba tylko całą Norwegię przejechać... jadąc 70km/h
(maksymalna prędkość poza autostradami; na nielicznych autostradach - szalone 100km/h)...
Szło nawet sprawnie, było co pooglądać po drodze, tyle że w którymś momencie zauważyliśmy,
że dotychczas czyste wody rzek zrobiły się jakby brunatne. Potem gałęzie, następnie całe drzewa zaczęły nimi spływać...
I gdzieś w środku południowej Norwegii, w okolicach Lillehammer, okazało się, że ogólnie to są powodzie, dalej jechać nie możemy,
i policja każe zawracać. Straciliśmy chyba ze 3 godziny na objazdy (ale zjechaliśmy z głównych dróg - więc i okolice stały się ciekawsze).
Potem długa, długa, długa, długa droga na północ. Odliczaliśmy tylko na GPSie kolejne cyferki
zmieniającej się szerokości geograficznej. Jeden stopień to 60 mil morskich, jedna dziesiąta stopnia to 6 mil. I tak odliczaliśmy.
I już nawet te piękne krajobrazy zaczęły trochę nużyć. No, może nie tyle co nużyć, co już woleliśmy być na miejscu. ;-)
O 3-ciej nad ranem przekroczyliśmy krąg polarny - w sumie okazuje się, że Lofoty są mniej więcej na wysokości Islandii
i na północ od większości Kanady czy Alaski!
Trochę nas straszyli, że paliwa nie będzie gdzie brać. Więc w lekkiej paranoi braliśmy ropę jak tylko wskazówka
spadała poniżej połowy baku. Ale to wszystko bzdura - stacje są w regularnych odstępach, nie trzeba się tym aż tak przejmować.
A, i jeszcze jedna sprawa - niektóre odcinki dróg w Norwegii są płatne - wygodnie wcześniej wykupić abonament
AutoPASS.
Sami odliczą ile trzeba (do Oslo np. jest chyba z 5 odcinków, po 5 do 20 koron),
potem po jakimś czasie po powrocie resztę zwrócą na konto.
Żadnych żałosnych XX-wiecznych bramek czy winiet.
Po drodze zaliczyliśmy jeszcze jeden objazd, ale w miarę krótki i znowu przez ciekawsze okolice
(brzegami jezior, gdzieś między Trondheim a Moirana).
Ale na nasz prom w Bognes się spóźniliśmy - jakieś 15 minut! Trzeba było czekać kolejne 2 godziny na następny.
Krótki rejs po Vestfjorden i już byliśmy na przepięknych Lofotach.
Jeszcze kilka godzin do Kalle (po drodze zdjęcia) i już imprezowaliśmy z ekipą
(jakoś na nurki nie było chęci, a na spanie trochę za wcześnie).
Podróż super długa, ponad 2 doby ciągłego prawie jechania, 2 promy, prawie 2500 przejechanych mil...
Ale warto było.
Tam
[MJT] Jeden z mostów między Danią a Szwecją (lub między Danią a Danią)
[MJT] Jeden z mostów między Danią a Szwecją (lub między Danią a Danią)
[MJT] Charakterystyczne norweskie domy z darnią na dachu
[MJT] Charakterystyczne norweskie domy z darnią na dachu
[MJT] Zachód słońca na północy - ki czort?!?
[MJT] Zachód słońca na północy - ki czort?!?
[MJT] E... był zachód, ale jakby go nie było; czy może to już wschód (też na północy)...
[MJT] E... był zachód, ale jakby go nie było; czy może to już wschód (też na północy)...
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Sklep na kole podbiegunowym; była jednak chyba 3-cia rano - zamknięty
[MJT] Sklep na kole podbiegunowym; była jednak chyba 3-cia rano - zamknięty
[MJT] Przed i za kołem - zielono; na samym kole - prawdziwa zima... i pustka
[MJT] Przed i za kołem - zielono; na samym kole - prawdziwa zima... i pustka
[MJT]
[MJT]
[MJT] Czekamy na prom na Lofoty - w dali
[MJT] Czekamy na prom na Lofoty - w dali
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Spojrzenie wstecz - na Norwegię
[MJT] Spojrzenie wstecz - na Norwegię
[MJT]
[MJT]
[MJT] I już na Lofotach - całkiem ciepło, zielono i bardzo przyjemnie
[MJT] I już na Lofotach - całkiem ciepło, zielono i bardzo przyjemnie
[MJT] Zatoka przy naszej bazie w Kalle
[MJT] Zatoka przy naszej bazie w Kalle
[MJT] Pomost zaatakował Gawrona (wredny pomost)
[MJT] Pomost zaatakował Gawrona (wredny pomost)
Góra
Pierwszy nurek sprawdzający - w porcie przy bazie (Kalle).
Nawet trochę więcej niż tylko sprawdzający - nasze pierwsze nurki na wodach otwartych w suchych skafandrach
(wcześniej mieliśmy sesje treningowe na basenie w Newbury, ale to tylko przez kilkanaście minut...).
Nie było nawet tak źle, trochę cieplej niż w piance. Woda w końcu to tylko jakieś 14 stopni
(tylko? - w końcu to daleka północ; 14 stopni to i w okolicach Anglii bywa; nie mówiąc już o jeziorach w Polsce!).
Drugi nurek - z pontonu, przy jednej z wysepek u ujścia zatoki Kalle.
Tutaj okazało się, że z tym suchym to nie tak wcale różowo jest. W dół ok, w górę w miarę ok.
Ale zatrzymać się na tych 5-ciu metrach to już wcale nietrywialnie jest. ;-)
Tego nie przetrenowaliśmy i musieliśmy ratować się przytrzymując się brunatnic.
I podobne problemy mieliśmy na kilku kolejnych nurkach.
Pierwsza rada, aby się dociążyć (co by pozostające powietrze w skafandrze nie wywalało na górę) jakoś nieszczególnie przypadła nam do gustu.
Potem Jezus zasugerował, aby przed wynurzeniem mocno się skulić - co by wyszło wszystkie powietrze ze skafandra.
No, to w końcu pomogło i męczarnie na końcu nurków całkowicie zniknęły.
W sumie dotychczas byłem fanem pianek - jakoś mniej z nimi problemów; a z suchaczami ktoś zawsze coś miał -
a to kryza przepuszcza, a to zawór; u innego rękawiczki zamokły, itp. itd.
No i w suchym nie jest znowu aż tak bardzo cieplej.
A jednak, po wyjściu z wody, człowiek już nie marznie (nawet przy niskich temperaturach i mocnym wietrze).
Wtedy zacząłem naprawdę współczuć "piankowcom" (a było dwóch odważnych na wycieczce!) - biedacy kulili się z zimna na dnie łodzi...
Na koniec dnia poszliśmy jeszcze na spacer pozwiedzać okolice - prześliczne pagórki, skały i zatoczki u ujścia mini-fjordu Kalle.
Potem oczywiście impreza; ta się przeciągnęła do następnego dnia...
I od tego czasu dostaliśmy zakaz robienia imprez w głównym budynku bazy.
Pierwszy nurek sprawdzający - w porcie przy bazie (Kalle).
Nawet trochę więcej niż tylko sprawdzający - nasze pierwsze nurki na wodach otwartych w suchych skafandrach
(wcześniej mieliśmy sesje treningowe na basenie w Newbury, ale to tylko przez kilkanaście minut...).
Nie było nawet tak źle, trochę cieplej niż w piance. Woda w końcu to tylko jakieś 14 stopni
(tylko? - w końcu to daleka północ; 14 stopni to i w okolicach Anglii bywa; nie mówiąc już o jeziorach w Polsce!).
Drugi nurek - z pontonu, przy jednej z wysepek u ujścia zatoki Kalle.
Tutaj okazało się, że z tym suchym to nie tak wcale różowo jest. W dół ok, w górę w miarę ok.
Ale zatrzymać się na tych 5-ciu metrach to już wcale nietrywialnie jest. ;-)
Tego nie przetrenowaliśmy i musieliśmy ratować się przytrzymując się brunatnic.
I podobne problemy mieliśmy na kilku kolejnych nurkach.
Pierwsza rada, aby się dociążyć (co by pozostające powietrze w skafandrze nie wywalało na górę) jakoś nieszczególnie przypadła nam do gustu.
Potem Jezus zasugerował, aby przed wynurzeniem mocno się skulić - co by wyszło wszystkie powietrze ze skafandra.
No, to w końcu pomogło i męczarnie na końcu nurków całkowicie zniknęły.
W sumie dotychczas byłem fanem pianek - jakoś mniej z nimi problemów; a z suchaczami ktoś zawsze coś miał -
a to kryza przepuszcza, a to zawór; u innego rękawiczki zamokły, itp. itd.
No i w suchym nie jest znowu aż tak bardzo cieplej.
A jednak, po wyjściu z wody, człowiek już nie marznie (nawet przy niskich temperaturach i mocnym wietrze).
Wtedy zacząłem naprawdę współczuć "piankowcom" (a było dwóch odważnych na wycieczce!) - biedacy kulili się z zimna na dnie łodzi...
Na koniec dnia poszliśmy jeszcze na spacer pozwiedzać okolice - prześliczne pagórki, skały i zatoczki u ujścia mini-fjordu Kalle.
Potem oczywiście impreza; ta się przeciągnęła do następnego dnia...
I od tego czasu dostaliśmy zakaz robienia imprez w głównym budynku bazy.
Dzień 1 - check dive i Kanion
[MJT] Pierwsze życie pod wodą
[MJT] Pierwsze życie pod wodą
[MJT] Opasła rozgwiazda
[MJT] Opasła rozgwiazda
[MJT] I pola brunatnic... (do tak 20 metrów; niżej robiło się ciekawiej, ale na 30+ metrach pojawiał się piach; i tylko piach)
[MJT] I pola brunatnic... (do tak 20 metrów; niżej robiło się ciekawiej, ale na 30+ metrach pojawiał się piach; i tylko piach)
[MJT] Kanion
[MJT] Kanion
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Żerdzie do suszenia ryb
[MJT] Żerdzie do suszenia ryb
[MJT] Zatoczki wokół Kalle
[MJT] Zatoczki wokół Kalle
[MJT] Fiord Kalle
[MJT] Fiord Kalle
[MJT] Widok na Norwegię ze skał nad fiordem
[MJT] Widok na Norwegię ze skał nad fiordem
[MJT] Widok w drugą stronę - Lofoty
[MJT] Widok w drugą stronę - Lofoty
[MJT] I widok mniej więcej na południowy-zachód - Ocean Atlantycki
[MJT] I widok mniej więcej na południowy-zachód - Ocean Atlantycki
[MJT] Ujście fiordu Kalle
[MJT] Ujście fiordu Kalle
[MJT] Latarnia Moholmerne między Kalle a kontynentem
[MJT] Latarnia Moholmerne między Kalle a kontynentem
Góra
Na pierwszego nurka tego dnia pojechaliśmy do portu w Svolvaer - na dwa wraki.
Niestety, wraki są dosyć głęboko i nie znaleźliśmy pierwszego z nich.
Z drugim też mieliśmy problemy i w końcu gdy do niego dopłynęliśmy, już się kończył czas...
Więc jakiś wielkich zdjęć i przygód tutaj nie było...
Drugi nurek był przy tej samej wysepce co wczoraj; a że był to nurek płytki,
skończyło się na brodzeniu w brunatnicach; ogólnie średnio udane nurki...
Przepiękna pogoda - niby tylko czerwiec i za kołem podbiegunowym, ale słoneczko cały dzień, temperatury dobrze powyżej 20 stopnie.
Uwaga: konieczne środki na komary, muchy i meszkę; inaczej zjedzą żywcem!
Na pierwszego nurka tego dnia pojechaliśmy do portu w Svolvaer - na dwa wraki.
Niestety, wraki są dosyć głęboko i nie znaleźliśmy pierwszego z nich.
Z drugim też mieliśmy problemy i w końcu gdy do niego dopłynęliśmy, już się kończył czas...
Więc jakiś wielkich zdjęć i przygód tutaj nie było...
Drugi nurek był przy tej samej wysepce co wczoraj; a że był to nurek płytki,
skończyło się na brodzeniu w brunatnicach; ogólnie średnio udane nurki...
Przepiękna pogoda - niby tylko czerwiec i za kołem podbiegunowym, ale słoneczko cały dzień, temperatury dobrze powyżej 20 stopnie.
Uwaga: konieczne środki na komary, muchy i meszkę; inaczej zjedzą żywcem!
Dzień 2 - Svolvaer i wysepki niedaleko Kalle
[MJT] W Svolvaer; nurkujemy po lewo
[MJT] W Svolvaer; nurkujemy po lewo
[MJT] I było jakoś nietypowo gorąco!
[MJT] I było jakoś nietypowo gorąco!
[MJT] Ach... już w wodzie!
[MJT] Ach... już w wodzie!
[MJT] I tu się napatoczyła mała meduza lwia(?)
[MJT] I tu się napatoczyła mała meduza lwia(?)
[MJT] Jedyny obrazek wraku jaki udało mi się strzelić
[MJT] Jedyny obrazek wraku jaki udało mi się strzelić
[MJT] Suszone ryby
[MJT] Suszone ryby
[MJT]
[MJT]
[MJT] Półtusze
[MJT] Półtusze
[MJT] I głowy
[MJT] I głowy
[MJT] Okolice Kalle (niedaleko naszej bazy)
[MJT] Okolice Kalle (niedaleko naszej bazy)
[MJT] Przygotowujemy się do drugiego nurka
[MJT] Przygotowujemy się do drugiego nurka
[MJT] I w drogę - prawie cała ekipa
[MJT] I w drogę - prawie cała ekipa
[MJT] Brunatnice...
[MJT] Brunatnice...
[MJT] I brunatnice...
[MJT] I brunatnice...
[MJT] Tutaj mieszkała część ekipy - całkiem sympatyczne segmenty (dwie sypialnie, łazienka, duża kuchnia z miejscem do życia towarzyskiego)
[MJT] Tutaj mieszkała część ekipy - całkiem sympatyczne segmenty (dwie sypialnie, łazienka, duża kuchnia z miejscem do życia towarzyskiego)
Góra
Pierwszy nurek był o tyle ciekawy, że pierwszy raz namierzyłem ślimaczka wielkości paznokcia małego palca.
I też ciekawy nawigacyjnie - trzeba było pod wodą przepłynąć między skałami; i najpierw odnaleźć to przejście.
Ale się udało!
Natomiast drugi nurek - przy lotnisku - był totalnym zaskoczeniem.
Jest to zatoka, do której, dwa razy dziennie wlewa się świeża woda (wraz z przypływem).
Musi być jakoś szczególnie bogata w odżywkę ukwiałową - całe ściany porośnięte wspaniałymi ukwiałami
(ściany od strony zatoki, nie od strony oceanu).
Jako że był dzień już trzeci, zaczęło co poniektórym brakować paliwa na imprezy.
Dupa! W tym dziwnym kraju nie da się niczego kupić po 15-tej (supermarket otwarty do 20-tej, ale lodówki z piwem zamknięte/zasłonięte).
A nawet jak już się da kupić, to ceny są absurdalne (ponad stówę za normalną flaszkę; kilka stów za co lepsze trunki).
Następną razą trzeba brać znacznie większe zapasy...
Pierwszy nurek był o tyle ciekawy, że pierwszy raz namierzyłem ślimaczka wielkości paznokcia małego palca.
I też ciekawy nawigacyjnie - trzeba było pod wodą przepłynąć między skałami; i najpierw odnaleźć to przejście.
Ale się udało!
Natomiast drugi nurek - przy lotnisku - był totalnym zaskoczeniem.
Jest to zatoka, do której, dwa razy dziennie wlewa się świeża woda (wraz z przypływem).
Musi być jakoś szczególnie bogata w odżywkę ukwiałową - całe ściany porośnięte wspaniałymi ukwiałami
(ściany od strony zatoki, nie od strony oceanu).
Jako że był dzień już trzeci, zaczęło co poniektórym brakować paliwa na imprezy.
Dupa! W tym dziwnym kraju nie da się niczego kupić po 15-tej (supermarket otwarty do 20-tej, ale lodówki z piwem zamknięte/zasłonięte).
A nawet jak już się da kupić, to ceny są absurdalne (ponad stówę za normalną flaszkę; kilka stów za co lepsze trunki).
Następną razą trzeba brać znacznie większe zapasy...
Dzień 3 - do Kanionu, Lotnisko
[MJT]
[MJT]
[MJT] Mój pierwszy mini-ślimaczek
[MJT] Mój pierwszy mini-ślimaczek
[MJT] Miejsce Lotnisko - widać pas lotniska w niedalekiej dali
[MJT] Miejsce Lotnisko - widać pas lotniska w niedalekiej dali
[MJT] A to widok na ukwiałową zatokę
[MJT] A to widok na ukwiałową zatokę
[MJT] Pierwszy egzemplarz
[MJT] Pierwszy egzemplarz
[MJT] Potem trochę więcej i w różnych kolorach
[MJT] Potem trochę więcej i w różnych kolorach
[MJT] Potem jeszcze więcej...
[MJT] Potem jeszcze więcej...
[MJT] Marcia przez dłuższą chwilę w ogóle nie widziała ryby - myślała, że robię zdjęcia ukwiałom!
[MJT] Marcia przez dłuższą chwilę w ogóle nie widziała ryby - myślała, że robię zdjęcia ukwiałom!
[MJT]
[MJT]
[MJT] No cóż, jest ich tam cała masa
[MJT] No cóż, jest ich tam cała masa
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] A to jest krab!
[MJT] A to jest krab!
[MJT] Zdobyczne wiosło (spod wody); do i z wody trzeba było przejść przez szosę, może niezbyt ruchliwą, ale jednak
[MJT] Zdobyczne wiosło (spod wody); do i z wody trzeba było przejść przez szosę, może niezbyt ruchliwą, ale jednak
Góra
Baniaki - miejsce nazwane od baniaków zbudowanych na brzegu, ale teraz do niczego nie wykorzystywanych.
Na nurka trzeba płynąć kawałek (spory) po powierzchni, ale w sumie jest tam całkiem sympatycznie -
w miarę klarowna woda, sporo różnego życia.
I przepiękna okolica.
Drugi nurek na okolicznych wysepkach - tą razą - L. Folfoten.
Baniaki - miejsce nazwane od baniaków zbudowanych na brzegu, ale teraz do niczego nie wykorzystywanych.
Na nurka trzeba płynąć kawałek (spory) po powierzchni, ale w sumie jest tam całkiem sympatycznie -
w miarę klarowna woda, sporo różnego życia.
I przepiękna okolica.
Drugi nurek na okolicznych wysepkach - tą razą - L. Folfoten.
Dzień 4 - Baniaki i L. Folfoten
[MJT] Odprawa przed bazą
[MJT] Odprawa przed bazą
[MJT] Widok na zatokę przy Kalle
[MJT] Widok na zatokę przy Kalle
[MJT] Nasze pontony; i pomost, na którym przygodę nurkową zakończył Gawron
[MJT] Nasze pontony; i pomost, na którym przygodę nurkową zakończył Gawron
[MJT] Meduza zaplątana w jedną z portowych cum
[MJT] Meduza zaplątana w jedną z portowych cum
[MJT] To już nurek na Baniakach
[MJT] To już nurek na Baniakach
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Poprzedni ukwiał w przybliżeniu
[MJT] Poprzedni ukwiał w przybliżeniu
[MJT] Nasz kucharz nie wygląda na zbyt zadowolonego nurka
[MJT] Nasz kucharz nie wygląda na zbyt zadowolonego nurka
[MJT] Baniaki są po lewej; tutaj się wchodzi do wody na nurka
[MJT] Baniaki są po lewej; tutaj się wchodzi do wody na nurka
[MJT] Baniaki widoczne po prawo od samochodów
[MJT] Baniaki widoczne po prawo od samochodów
[MJT]
[MJT]
[MJT] Po ominięciu cypla, pływa się mniej więcej tutaj
[MJT] Po ominięciu cypla, pływa się mniej więcej tutaj
[MJT] To już wyspy przy Kalle
[MJT] To już wyspy przy Kalle
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Cego się patsy!
[MJT] Cego się patsy!
Góra
Nurek przy okolicznych wysepkach - jedyna atrakcja tego nurka to tasza.
Taka beczułkowata ryba z przyssawką na spodzie; jak ją pierwszy raz zobaczyłem,
to nie wiedziałem o co chodzi - dopiero jak się ruszyła, okazało się, że wisiała na liściu brunatnicy.
Potem zaraz wszystkich wywiało na ryby; Marcia zdobyła swoje pierwsze (i całkiem zacne) dorsze!
Łowienie ryb okazało się jedną z większych atrakcji wyjazdu; z jednej strony samo łowienie, ale z drugiej - ich jedzenie!
Nie jestem fanem dań rybnych (wolę krwistego steka z dobrym czerwonym winkiem; no, śledzik pod dobrze zmrożoną też może być).
Jednak był z nami kucharz (też nurek) i każdego dnia przygotowywał całkiem niezłą obiado-kolację.
Zupy rybne, choć ostrawe, były totalnie wyśmienite.
Potem ryby - robione na różne sposoby (np. w tempurze czy terijaki), świeżutkie, całkiem zacne.
Nie znudziły mi się przez 2 tygodnie! No, ale jak policzyliśmy, to się okazało, że spróbowaliśmy jakieś 13 różnych gatunków ryb
(pod koniec kucharz już zrobił się wybredny i byle dorsz na talerz już trafić nie mógł).
Część ekipy nałowiła nawet ryb na zapas, wypatroszyła w bazie-przetwórni,
mocno zamroziła i zabrała samochodami w styropianowych "lodówkach" wypchanych lodem.
A, i ostatnie info na ten temat - nie tylko łowiliśmy ryby na wędkę, ale też na kuszę (w Norwegii można).
Na którymś z nurków przymierzam się do zrobienia zdjęcia jakiejś plaskatej, już naciskam migawkę, a tu bum! i ryba na widłach!
Stasiu nas tutaj trochę zdenerwował - mógł poczekać te kilka sekund
(potem się tłumaczył, że bał się, że mu wystraszymy lunch; i miał pewnie trochę racji!).
Nurek przy okolicznych wysepkach - jedyna atrakcja tego nurka to tasza.
Taka beczułkowata ryba z przyssawką na spodzie; jak ją pierwszy raz zobaczyłem,
to nie wiedziałem o co chodzi - dopiero jak się ruszyła, okazało się, że wisiała na liściu brunatnicy.
Potem zaraz wszystkich wywiało na ryby; Marcia zdobyła swoje pierwsze (i całkiem zacne) dorsze!
Łowienie ryb okazało się jedną z większych atrakcji wyjazdu; z jednej strony samo łowienie, ale z drugiej - ich jedzenie!
Nie jestem fanem dań rybnych (wolę krwistego steka z dobrym czerwonym winkiem; no, śledzik pod dobrze zmrożoną też może być).
Jednak był z nami kucharz (też nurek) i każdego dnia przygotowywał całkiem niezłą obiado-kolację.
Zupy rybne, choć ostrawe, były totalnie wyśmienite.
Potem ryby - robione na różne sposoby (np. w tempurze czy terijaki), świeżutkie, całkiem zacne.
Nie znudziły mi się przez 2 tygodnie! No, ale jak policzyliśmy, to się okazało, że spróbowaliśmy jakieś 13 różnych gatunków ryb
(pod koniec kucharz już zrobił się wybredny i byle dorsz na talerz już trafić nie mógł).
Część ekipy nałowiła nawet ryb na zapas, wypatroszyła w bazie-przetwórni,
mocno zamroziła i zabrała samochodami w styropianowych "lodówkach" wypchanych lodem.
A, i ostatnie info na ten temat - nie tylko łowiliśmy ryby na wędkę, ale też na kuszę (w Norwegii można).
Na którymś z nurków przymierzam się do zrobienia zdjęcia jakiejś plaskatej, już naciskam migawkę, a tu bum! i ryba na widłach!
Stasiu nas tutaj trochę zdenerwował - mógł poczekać te kilka sekund
(potem się tłumaczył, że bał się, że mu wystraszymy lunch; i miał pewnie trochę racji!).
Dzień 5 - L. Brehml
[MJT] Tasza - ryba z przyssawką
[MJT] Tasza - ryba z przyssawką
[MJT] Dorsze złowione przez Marcię i Staszka
[MJT] Dorsze złowione przez Marcię i Staszka
[MJT] Ujście fiordu Kalle i prom mijający nas dwa razy na dobę (w sensie jeden w jedną stronę, drugi w drugą); czasami mijały się tuż przy ujściu
[MJT] Ujście fiordu Kalle i prom mijający nas dwa razy na dobę (w sensie jeden w jedną stronę, drugi w drugą); czasami mijały się tuż przy ujściu
[MJT] Marcia z Jezusem wypływają na kolejne polowanie
[MJT] Marcia z Jezusem wypływają na kolejne polowanie
[MJT] Po drugiej stronie zatoki od Kalle
[MJT] Po drugiej stronie zatoki od Kalle
[MJT] Nasza baza (pod tym dużym czerwonym później nurkowaliśmy)
[MJT] Nasza baza (pod tym dużym czerwonym później nurkowaliśmy)
[MJT] Widok z góry - wybrałem się na spacer w okoliczne góry, ale nalot setek much szybko zapędził mnie z powrotem do bazy
[MJT] Widok z góry - wybrałem się na spacer w okoliczne góry, ale nalot setek much szybko zapędził mnie z powrotem do bazy
[MJT] Meduza lwia pływająca w porcie obok bazy
[MJT] Meduza lwia pływająca w porcie obok bazy
Góra
Pierwszy nurek - przy latarni Moholmerne widocznej z Kalle.
Nurek raczej typowy dla okolic - brunatnice, zębacze i inne takie.
Drugi nurek był bardziej ambitny - pojechaliśmy do zatoki pod Henningsvaer w poszukiwaniu zagubionego wraku parowca Ramo.
Na wraku była kiedyś bojka, ale ją zwiało. No i pozycje GPS nie były zbyt dokładne.
Ekipa już kilka lat szukała wraku, ale bez sukcesu.
I my mieliśmy pomóc w poszukiwaniach - popłynęliśmy pontonem na jedno miejsce podane w internecie,
i kolejne pary płynęły w różnych kierunkach.
Nam się trafił kierunek na południe.
Plan nurka: płyniemy 30 minut, wychodzimy.
Na dole - pustynia; nic się nie dzieje - polski film.
W 27-mej minucie mniej więcej Marcia pokazuje, że wychodzimy.
No to się lekko zdenerwowałem - jak to kończyć nurka niezgodnie z planem?!?
Przecież miało być 30 minut! ;-)
No więc płyniemy i nudzimy się dalej.
I zobaczyłem jakąś rurkę w piachu. Przyglądam się jej, przyglądam, aż tu Marcia szarpie mnie za ramię.
Z mętnej zielonej wody wynurza się wielkie ciemne coś. "Odkryliśmy" zagubiony wrak!
Trochę popływaliśmy wokół wraku, ale że była mętna woda i już koniec nurka, w miarę szybko wyszliśmy na powierzchnię.
Tam nie chcieli nam uwierzyć, ale szybko zebrali namiary (GPS i pozycje względem drzew chyba).
Potem echosondą namierzyliśmy wrak dokładniej.
Byliśmy z Marcią bohaterami przez cały wieczór! :-)
Pierwszy nurek - przy latarni Moholmerne widocznej z Kalle.
Nurek raczej typowy dla okolic - brunatnice, zębacze i inne takie.
Drugi nurek był bardziej ambitny - pojechaliśmy do zatoki pod Henningsvaer w poszukiwaniu zagubionego wraku parowca Ramo.
Na wraku była kiedyś bojka, ale ją zwiało. No i pozycje GPS nie były zbyt dokładne.
Ekipa już kilka lat szukała wraku, ale bez sukcesu.
I my mieliśmy pomóc w poszukiwaniach - popłynęliśmy pontonem na jedno miejsce podane w internecie,
i kolejne pary płynęły w różnych kierunkach.
Nam się trafił kierunek na południe.
Plan nurka: płyniemy 30 minut, wychodzimy.
Na dole - pustynia; nic się nie dzieje - polski film.
W 27-mej minucie mniej więcej Marcia pokazuje, że wychodzimy.
No to się lekko zdenerwowałem - jak to kończyć nurka niezgodnie z planem?!?
Przecież miało być 30 minut! ;-)
No więc płyniemy i nudzimy się dalej.
I zobaczyłem jakąś rurkę w piachu. Przyglądam się jej, przyglądam, aż tu Marcia szarpie mnie za ramię.
Z mętnej zielonej wody wynurza się wielkie ciemne coś. "Odkryliśmy" zagubiony wrak!
Trochę popływaliśmy wokół wraku, ale że była mętna woda i już koniec nurka, w miarę szybko wyszliśmy na powierzchnię.
Tam nie chcieli nam uwierzyć, ale szybko zebrali namiary (GPS i pozycje względem drzew chyba).
Potem echosondą namierzyliśmy wrak dokładniej.
Byliśmy z Marcią bohaterami przez cały wieczór! :-)
Dzień 6 - Latarnia Moholmerne i Henningsvaer
[MJT]
[MJT]
[MJT] Zębaczek kryjący się pod skałami
[MJT] Zębaczek kryjący się pod skałami
[MJT]
[MJT]
[MJT] Jedyne takie ukwiały jakie widzieliśmy
[MJT] Jedyne takie ukwiały jakie widzieliśmy
[MJT] To już zatoka pod Henningsvaer; tam gdzieś przed nami jest mityczny wrak
[MJT] To już zatoka pod Henningsvaer; tam gdzieś przed nami jest mityczny wrak
[MJT] Pustynia - czasami tylko jakaś rozgwiazda
[MJT] Pustynia - czasami tylko jakaś rozgwiazda
[MJT] Lub zabłąkana ryba
[MJT] Lub zabłąkana ryba
[MJT] Aż tu nagle pojawił się wrak - wspaniała widoczność, nieprawdaż?
[MJT] Aż tu nagle pojawił się wrak - wspaniała widoczność, nieprawdaż?
[MJT]
[MJT]
[MJT] Życie na wraku okazało się znacznie bardziej ciekawsze niż w okolicach
[MJT] Życie na wraku okazało się znacznie bardziej ciekawsze niż w okolicach
[MJT]
[MJT]
[MJT] Okoliczne fiordy
[MJT] Okoliczne fiordy
[MJT]
[MJT]
[MJT] Henningsvaer
[MJT] Henningsvaer
[MJT] Było bardzo wietrznie i całkiem zimno... brr...
[MJT] Było bardzo wietrznie i całkiem zimno... brr...
[MJT] Przed bazą w Kalle - jeden z nielicznych łosi, którego udało nam się namierzyć (a ponoć jest ich tam całkiem sporo)
[MJT] Przed bazą w Kalle - jeden z nielicznych łosi, którego udało nam się namierzyć (a ponoć jest ich tam całkiem sporo)
Góra
Tym razem pojechaliśmy pod Lotnisko, aby z przypływem, przepłynąć pod mostem.
Zdjęć z tego za bardzo nie ma, ale zabawa była przednia.
Czekaliśmy przed mostem, już prawie czując prąd (kucharza porwało!).
Potem, co kilkanaście sekund, kolejne osoby wpływały w prąd. I wiu!
Należy się trzymać przy dnie, i tuż za mostem (już w zatoce) ostro skręcić w lewo i iść prostopadle do prądu.
Gdy się z niego wypływa to prawie jak uderzenie czołem w ścianę - taka jest różnica. :-)
Miałem czekać na Marcię kilka minut; gdy się nie pojawi - wyjść na powierzchnię i się znaleźć.
No i tak się stało - czekamy, czekamy, i nic.
Już myślałem, że kobieta się rozmyśliła...
Wyszedłem na powierzchnię i się okazało, że żonę porwało hen, hen.
Samotnie wypuściła bojkę, ale tę także porwało. Ale zabawa przednia!
W każdym razie widząc, że wszystko jest bezpiecznie, zszedłem jeszcze raz pod wodę
i na kilku metrach wróciłem do pomostu. Jeszcze raz robiąc zdjęcia wspaniałym ukwiałom.
Na drugiego nurka poszliśmy pod bazę w Kalle - jedyny nurek "nocny" (w sensie, że tam było przynajmniej ciemno;
w trakcie całego naszego pobytu słońce przecież w ogóle nie zachodziło...).
Baza w Kalle to w ogóle ciekawa sprawa - dawna przetwórnia rybna, ogromna hala w której można spokojnie trzymać szpej,
przebierać się, ładować butle, itp. Jest stół do ping-ponga, nawet kort do badmintona!
Z bazy pomostem do rib-ów, więc bardzo blisko; choć czasami, przy dużym odpływie, mocno w dół / pod górkę
(na tyle, że nie dało się wejść - człowiek się ześlizgiwał z powrotem na pomost).
Tym razem pojechaliśmy pod Lotnisko, aby z przypływem, przepłynąć pod mostem.
Zdjęć z tego za bardzo nie ma, ale zabawa była przednia.
Czekaliśmy przed mostem, już prawie czując prąd (kucharza porwało!).
Potem, co kilkanaście sekund, kolejne osoby wpływały w prąd. I wiu!
Należy się trzymać przy dnie, i tuż za mostem (już w zatoce) ostro skręcić w lewo i iść prostopadle do prądu.
Gdy się z niego wypływa to prawie jak uderzenie czołem w ścianę - taka jest różnica. :-)
Miałem czekać na Marcię kilka minut; gdy się nie pojawi - wyjść na powierzchnię i się znaleźć.
No i tak się stało - czekamy, czekamy, i nic.
Już myślałem, że kobieta się rozmyśliła...
Wyszedłem na powierzchnię i się okazało, że żonę porwało hen, hen.
Samotnie wypuściła bojkę, ale tę także porwało. Ale zabawa przednia!
W każdym razie widząc, że wszystko jest bezpiecznie, zszedłem jeszcze raz pod wodę
i na kilku metrach wróciłem do pomostu. Jeszcze raz robiąc zdjęcia wspaniałym ukwiałom.
Na drugiego nurka poszliśmy pod bazę w Kalle - jedyny nurek "nocny" (w sensie, że tam było przynajmniej ciemno;
w trakcie całego naszego pobytu słońce przecież w ogóle nie zachodziło...).
Baza w Kalle to w ogóle ciekawa sprawa - dawna przetwórnia rybna, ogromna hala w której można spokojnie trzymać szpej,
przebierać się, ładować butle, itp. Jest stół do ping-ponga, nawet kort do badmintona!
Z bazy pomostem do rib-ów, więc bardzo blisko; choć czasami, przy dużym odpływie, mocno w dół / pod górkę
(na tyle, że nie dało się wejść - człowiek się ześlizgiwał z powrotem na pomost).
Dzień 7 - Lotnisko i Kalle od spodu
[MJT] Rozgwiazdy po drodze do mostu
[MJT] Rozgwiazdy po drodze do mostu
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] I też sporo ławic ryb
[MJT] I też sporo ławic ryb
[MJT] To już ukwiały po drugiej stronie
[MJT] To już ukwiały po drugiej stronie
[MJT] Ta ściana ma ze dwa metry
[MJT] Ta ściana ma ze dwa metry
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Drugi nurek - w drodze pod bazę
[MJT] Drugi nurek - w drodze pod bazę
[MJT] Krab!
[MJT] Krab!
[MJT] I rybka plaskata
[MJT] I rybka plaskata
[MJT] Rozgwiazda i... krab
[MJT] Rozgwiazda i... krab
[MJT]
[MJT]
[MJT] Dwa kraby walczące o pozycję na słupie
[MJT] Dwa kraby walczące o pozycję na słupie
[MJT] W ogóle życie było tam dosyć bogate
[MJT] W ogóle życie było tam dosyć bogate
[MJT]
[MJT]
[MJT] Ślimak (jadalny!)
[MJT] Ślimak (jadalny!)
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Krewetki w płytkiej wodzie zatoki obok bazy
[MJT] Krewetki w płytkiej wodzie zatoki obok bazy
[MJT] Tutaj też krewetka!
[MJT] Tutaj też krewetka!
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Rybka
[MJT] Rybka
[MJT]
[MJT]
[MJT] Przybrzeżne wody w Kalle - głębokość ok. metra
[MJT] Przybrzeżne wody w Kalle - głębokość ok. metra
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
Góra
Najpierw pojechaliśmy na drugiego nurka na Baniaki; w miarę ok, choć nic specjalnie nowego czy zadziwiającego.
Potem była próba łowienia ryb, ale siedzenie w deszczu na środku morza potrafi zniechęcić i najwytrwalszych.
Plan C: The Lofoten Aquarium pod Svolvaer (w Storvagan). Całkiem sympatyczne, choć nic specjalnie nowego.
Po prostu dobry odpoczynek od codziennych nurków. Kilka basenów z fokami i wydrami,
dwadzieścia-coś akwariów z rybami i innymi żyjątkami. Szczególnie ciekawe były, wg mnie, kraby królewskie.
Miałem nadzieję namierzyć takie pod wodą, ale nie wyszło...
Najpierw pojechaliśmy na drugiego nurka na Baniaki; w miarę ok, choć nic specjalnie nowego czy zadziwiającego.
Potem była próba łowienia ryb, ale siedzenie w deszczu na środku morza potrafi zniechęcić i najwytrwalszych.
Plan C: The Lofoten Aquarium pod Svolvaer (w Storvagan). Całkiem sympatyczne, choć nic specjalnie nowego.
Po prostu dobry odpoczynek od codziennych nurków. Kilka basenów z fokami i wydrami,
dwadzieścia-coś akwariów z rybami i innymi żyjątkami. Szczególnie ciekawe były, wg mnie, kraby królewskie.
Miałem nadzieję namierzyć takie pod wodą, ale nie wyszło...
Dzień 8 - Baniaki raz jeszcze
[MJT] Tu jest ryba!
[MJT] Tu jest ryba!
[MJT] Ta trochę bardziej widoczna
[MJT] Ta trochę bardziej widoczna
[MJT] Sympatyczna rozgwiazdka
[MJT] Sympatyczna rozgwiazdka
[MJT] Glutów było całkiem sporo, choć ciężko szło z robieniem im zdjęć...
[MJT] Glutów było całkiem sporo, choć ciężko szło z robieniem im zdjęć...
[MJT]
[MJT]
[MJT] Zębaczek
[MJT] Zębaczek
[MJT] Ukwiały na wodorostach
[MJT] Ukwiały na wodorostach
[MJT] I jeszcze jedna bawiąca się w chowanego
[MJT] I jeszcze jedna bawiąca się w chowanego
[MJT]
[MJT]
[MJT] W drodze na nurki - jeszcze nie pada (za bardzo)
[MJT] W drodze na nurki - jeszcze nie pada (za bardzo)
[MJT] (Opiekuję się mapą!)
[MJT] (Opiekuję się mapą!)
[MJT] Akwarium pod Svolvaer - czaszka wieloryba
[MJT] Akwarium pod Svolvaer - czaszka wieloryba
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Miałem nadzieję zobaczyć takie pod wodą - nie wyszło...
[MJT] Miałem nadzieję zobaczyć takie pod wodą - nie wyszło...
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
Góra
Fajne dwa nurki (choć musieliśmy się zmuszać aby wejść do wody na drugiego nurka - mokro i wiało).
Na pierwszym nie dość, że znalazłem małego ślimaczka, to trafiliśmy na wielką meduzę lwią(?).
Fantastyczne stworzenie - parzydełka miały chyba ze 6 metrów!
Na drugim w sumie niewiele się działo; już myślałem, że nic nie będzie,
a tu nie dość, że znowu ślimaczka wypatrzyłem, to jeszcze płynąc do brzegu trafiłem na gluta baletnicę. ;-)
Fajne dwa nurki (choć musieliśmy się zmuszać aby wejść do wody na drugiego nurka - mokro i wiało).
Na pierwszym nie dość, że znalazłem małego ślimaczka, to trafiliśmy na wielką meduzę lwią(?).
Fantastyczne stworzenie - parzydełka miały chyba ze 6 metrów!
Na drugim w sumie niewiele się działo; już myślałem, że nic nie będzie,
a tu nie dość, że znowu ślimaczka wypatrzyłem, to jeszcze płynąc do brzegu trafiłem na gluta baletnicę. ;-)
Dzień 9 - St. Folfoten i Boisko
[MJT] Ślimaczek na pastwisku
[MJT] Ślimaczek na pastwisku
[MJT] W parzydełkach meduz chronią się maluchy różnych gatunków ryb
[MJT] W parzydełkach meduz chronią się maluchy różnych gatunków ryb
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Pogoda nie nastrajała optymistycznie...
[MJT] Pogoda nie nastrajała optymistycznie...
[MJT] Zdążyłem! (zrobić zdjęcie - Stasiu to by wszystko na patelnię ustrzelił... hmm, palce lizać)
[MJT] Zdążyłem! (zrobić zdjęcie - Stasiu to by wszystko na patelnię ustrzelił... hmm, palce lizać)
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Glut baletnica
[MJT] Glut baletnica
[MJT] Ostatnie resztki alkoholu, ostatnia impreza; nikt nie chciał płacić 4x więcej w sklepie...
[MJT] Ostatnie resztki alkoholu, ostatnia impreza; nikt nie chciał płacić 4x więcej w sklepie...
[MJT] Rano nie wszyscy czuli się najlepiej...
[MJT] Rano nie wszyscy czuli się najlepiej...
Góra
W sumie tylko my widzieliśmy wrak podczas jego "odkrycia",
więc większość ekipy była za ponownym odwiedzeniem zatoki pod Henningsvaer.
A że my nie widzieliśmy wtedy zbyt dużo, chętnie się zabraliśmy. ;-)
Tym razem widoczność była znacznie lepsza (przypływ),
ale nie wziąłem portu szerokokątnego - wrak się nie mieścił w obiektywie jak bym sobie tego życzył...
Ale nurek całkiem sympatyczny; zaczepiona na wraku meduzka i trochę innego życia, w tym fajny ślimak.
Chyba w sumie nurki na tym wraku były najciekawsze (no, może oprócz Lotniska).
A i wrak ciekawy - całkiem spory, różnorodny, nienajgorzej zachowany; w ciągu jednego nurka
nie zdążyliśmy obejrzeć całego; a i nawet nie próbowaliśmy wpływać do środka
(choć nie wyglądało na to, aby miały się tam znajdować jakieś większe przestrzenie).
Po nurku okazało się, że jedna z ekip widziała halibuta mamuta. No chyba ze 2 metry miał!
Tak, tak, jasne, ehm... Ale się okazało, że mają dowody - zdjęcia i film.
No i rzeczywiście niezła bestia...
Ale tego dnia jakoś nie mieliśmy ochoty na drugiego nurka.
Pojechaliśmy, co prawda, na drugą stronę Lofotów w poszukiwaniu jakiegoś miejsca nurkowego.
Ale okazuje się, że strona "od oceanu" jest znacznie płytsza i trudno było znaleźć fajne zejście.
A i wygwizdało nas przeokrutnie - wszyscy szybko stracili zapał na wchodzenie do zimnej wody.
Zapakowaliśmy się więc w samochodu i pojechaliśmy na koniec wysp - do miejscowości... A.
W sumie tylko my widzieliśmy wrak podczas jego "odkrycia",
więc większość ekipy była za ponownym odwiedzeniem zatoki pod Henningsvaer.
A że my nie widzieliśmy wtedy zbyt dużo, chętnie się zabraliśmy. ;-)
Tym razem widoczność była znacznie lepsza (przypływ),
ale nie wziąłem portu szerokokątnego - wrak się nie mieścił w obiektywie jak bym sobie tego życzył...
Ale nurek całkiem sympatyczny; zaczepiona na wraku meduzka i trochę innego życia, w tym fajny ślimak.
Chyba w sumie nurki na tym wraku były najciekawsze (no, może oprócz Lotniska).
A i wrak ciekawy - całkiem spory, różnorodny, nienajgorzej zachowany; w ciągu jednego nurka
nie zdążyliśmy obejrzeć całego; a i nawet nie próbowaliśmy wpływać do środka
(choć nie wyglądało na to, aby miały się tam znajdować jakieś większe przestrzenie).
Po nurku okazało się, że jedna z ekip widziała halibuta mamuta. No chyba ze 2 metry miał!
Tak, tak, jasne, ehm... Ale się okazało, że mają dowody - zdjęcia i film.
No i rzeczywiście niezła bestia...
Ale tego dnia jakoś nie mieliśmy ochoty na drugiego nurka.
Pojechaliśmy, co prawda, na drugą stronę Lofotów w poszukiwaniu jakiegoś miejsca nurkowego.
Ale okazuje się, że strona "od oceanu" jest znacznie płytsza i trudno było znaleźć fajne zejście.
A i wygwizdało nas przeokrutnie - wszyscy szybko stracili zapał na wchodzenie do zimnej wody.
Zapakowaliśmy się więc w samochodu i pojechaliśmy na koniec wysp - do miejscowości... A.
Dzień 10 - Henningsvaer raz jeszcze
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Rozgwiazda wisząca (zaczepiona na kawałku wraku)
[MJT] Rozgwiazda wisząca (zaczepiona na kawałku wraku)
[MJT] Tutaj o wrak zaczepiła się meduza - można porównać jej wielkość do Marci
[MJT] Tutaj o wrak zaczepiła się meduza - można porównać jej wielkość do Marci
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] I ślimaczek
[MJT] I ślimaczek
[MJT]
[MJT]
[MJT] W poszukiwaniu miejsca na nurkowanie - Lofoty od strony Oceanu
[MJT] W poszukiwaniu miejsca na nurkowanie - Lofoty od strony Oceanu
[MJT] Jakoś nie chcieliśmy patrzeć nawet na wodę...
[MJT] Jakoś nie chcieliśmy patrzeć nawet na wodę...
[MJT] Po nurkach - jedziemy na wycieczkę; bardzo przyjemny domek w bardzo fajnym miejscu...
[MJT] Po nurkach - jedziemy na wycieczkę; bardzo przyjemny domek w bardzo fajnym miejscu...
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Lofoty od strony zachodniej
[MJT] Lofoty od strony zachodniej
[MJT] Miasto A
[MJT] Miasto A
[MJT] Svolvaer wieczorem (pojechaliśmy do sklepu kupić piwo - zakazane po 17-tej!)
[MJT] Svolvaer wieczorem (pojechaliśmy do sklepu kupić piwo - zakazane po 17-tej!)
[MJT] Katedra w Svolvaer
[MJT] Katedra w Svolvaer
Góra
Dzień, w którym mało co nie zginąłem... Ale o tym zaraz.
Zaciekawieni wrakiem (i halibutem gigantem), a i nie mając specjalnie innych planów (oprócz łowienia ryb po nurkach),
zdecydowaliśmy się na jeszcze jednego nurka w zatoce pod Henningsvaer.
Niestety, na miejsce dotarliśmy już podczas odpływu, przez co widoczność w sposób widoczny mocno spadła
(ale i tak była o niebo lepsza w porównaniu do dnia "odkrycia").
I niby wziąłem port szerokokątny, ale przy takiej widoczności zdjęcia zajebiste raczej nie wyszły...
Nieważne, skoro tak, to skupiłem się na drobniejszych obiektach; Marcia pływała nade mną i czuwała,
a ja starałem się robić zdjęcia ślimakom głównie.
Co oznaczało, że ja miałem niezłą frajdę, ale Żona zaczęła szybko marznąć.
Zatem, po niezbyt długim nurku, zaczęliśmy się powoli wynurzać.
I wtedy znowu zobaczyłem dużą meduzę. Postanowiłem więc zrobić jeszcze trochę zdjęć, tak na wszelki wypadek.
I tutaj się otarłem o śmierć, a w każdym razie dobrze, że nie słyszałem jak Marcia klnie.
Już mnie miała ze złości utopić, ale jakiś szósty zmysł chyba nakazał mi olać w końcu tę meduzę i wrócić do partnerki.
W ostatniej chwili! ;-)
Po nurkach Marta, Jezus i Stasiu już tak przebierali nogami, że ledwo zdążyliśmy się przebrać.
I już na ponton, na dorsze! No, tym razem poszło wszystkim całkiem nieźle.
Oprócz przygody ze złowioną, na dwa haczyki, cumą - strasznie długa walka z nią była,
zniszczony kołowrotek, nadwerężone mięśnie, ale w końcu ją wyciągnelim!
Dzień, w którym mało co nie zginąłem... Ale o tym zaraz.
Zaciekawieni wrakiem (i halibutem gigantem), a i nie mając specjalnie innych planów (oprócz łowienia ryb po nurkach),
zdecydowaliśmy się na jeszcze jednego nurka w zatoce pod Henningsvaer.
Niestety, na miejsce dotarliśmy już podczas odpływu, przez co widoczność w sposób widoczny mocno spadła
(ale i tak była o niebo lepsza w porównaniu do dnia "odkrycia").
I niby wziąłem port szerokokątny, ale przy takiej widoczności zdjęcia zajebiste raczej nie wyszły...
Nieważne, skoro tak, to skupiłem się na drobniejszych obiektach; Marcia pływała nade mną i czuwała,
a ja starałem się robić zdjęcia ślimakom głównie.
Co oznaczało, że ja miałem niezłą frajdę, ale Żona zaczęła szybko marznąć.
Zatem, po niezbyt długim nurku, zaczęliśmy się powoli wynurzać.
I wtedy znowu zobaczyłem dużą meduzę. Postanowiłem więc zrobić jeszcze trochę zdjęć, tak na wszelki wypadek.
I tutaj się otarłem o śmierć, a w każdym razie dobrze, że nie słyszałem jak Marcia klnie.
Już mnie miała ze złości utopić, ale jakiś szósty zmysł chyba nakazał mi olać w końcu tę meduzę i wrócić do partnerki.
W ostatniej chwili! ;-)
Po nurkach Marta, Jezus i Stasiu już tak przebierali nogami, że ledwo zdążyliśmy się przebrać.
I już na ponton, na dorsze! No, tym razem poszło wszystkim całkiem nieźle.
Oprócz przygody ze złowioną, na dwa haczyki, cumą - strasznie długa walka z nią była,
zniszczony kołowrotek, nadwerężone mięśnie, ale w końcu ją wyciągnelim!
Dzień 11 - Henningsvaer ostatni raz
[MJT] Zatoka przy Henningsvaer
[MJT] Zatoka przy Henningsvaer
[MJT]
[MJT]
[MJT] Rozwalony dziób i kotwica(?)
[MJT] Rozwalony dziób i kotwica(?)
[MJT] Śródokręcie (mniej więcej)
[MJT] Śródokręcie (mniej więcej)
[MJT]
[MJT]
[MJT] A wczoraj taka fajna widoczność była...
[MJT] A wczoraj taka fajna widoczność była...
[MJT] Ale przynajmniej fajnego ślimaczka namierzyłem
[MJT] Ale przynajmniej fajnego ślimaczka namierzyłem
[MJT] Potem drugiego, większego (tak z 15cm miał)
[MJT] Potem drugiego, większego (tak z 15cm miał)
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT] Tu są dwa ślimaki - bardzo nie chciały dać się sfotografować
[MJT] Tu są dwa ślimaki - bardzo nie chciały dać się sfotografować
[MJT] I już w drodze na dorsze; widok na bazę - nasz domek to ten czerwony, mocno z lewej
[MJT] I już w drodze na dorsze; widok na bazę - nasz domek to ten czerwony, mocno z lewej
[MJT] Cyrk przy ujściu fiordu Kalle
[MJT] Cyrk przy ujściu fiordu Kalle
[MJT] Marcia i Stasiu dzielnie walczą
[MJT] Marcia i Stasiu dzielnie walczą
[MJT] Super spokojna woda, nawet prawie nie padało, wyśmienity relaks
[MJT] Super spokojna woda, nawet prawie nie padało, wyśmienity relaks
[MJT] Czerniaki to Marcia łowiła 3 na raz!
[MJT] Czerniaki to Marcia łowiła 3 na raz!
[MJT]
[MJT]
[MJT] Jednak z większych zdobyczy Marci (w życiu!)
[MJT] Jednak z większych zdobyczy Marci (w życiu!)
[MJT]
[MJT]
[MJT]
[MJT]
Góra
Drogę powrotną zaplanowaliśmy przez Szwecję - co by i kawałek tego kraju zobaczyć.
No i okazało się, że kraj ten to cholernie długi jest! ;-)
Jeszcze raz przejechaliśmy przez koło podbiegunowe w Norwegii - co by skoczyć do sklepu tamże.
W sumie można poświęcić na to kilkanaście minut, ale nic godnego uwagi tam nie znaleźliśmy.
No, może tylko wypchanego niedźwiedzia białego - niezłe bydlę...
Potem przez góry; wspaniałe widoki, piękne jeziora i lasy.
Następnie środkiem Szwecji do Sztokholmu, potem do Kopenhagi, itd., itd., itd., itd.
Tym razem cała podróż trwała nieco krócej (nieco wyższe ograniczenia prędkości w Szwecji,
nieco prostsze drogi, nie braliśmy hotelu tylko spaliśmy/kierowaliśmy na zmianę) - w sumie
2 doby bez 5-ciu godzin (w tym ok. 4,5 godziny odpoczynku - na promach / czekania na promy).
I zrobiliśmy w sumie, w obie strony, prawie 50000 mil!
Nie wiem, jak dojechaliśmy do domu... Ostatnie mile to chyba oboje już przespaliśmy! ;-)
No, ale wycieczka, a szczególnie krajobrazy, były prima sort!
Drogę powrotną zaplanowaliśmy przez Szwecję - co by i kawałek tego kraju zobaczyć.
No i okazało się, że kraj ten to cholernie długi jest! ;-)
Jeszcze raz przejechaliśmy przez koło podbiegunowe w Norwegii - co by skoczyć do sklepu tamże.
W sumie można poświęcić na to kilkanaście minut, ale nic godnego uwagi tam nie znaleźliśmy.
No, może tylko wypchanego niedźwiedzia białego - niezłe bydlę...
Potem przez góry; wspaniałe widoki, piękne jeziora i lasy.
Następnie środkiem Szwecji do Sztokholmu, potem do Kopenhagi, itd., itd., itd., itd.
Tym razem cała podróż trwała nieco krócej (nieco wyższe ograniczenia prędkości w Szwecji,
nieco prostsze drogi, nie braliśmy hotelu tylko spaliśmy/kierowaliśmy na zmianę) - w sumie
2 doby bez 5-ciu godzin (w tym ok. 4,5 godziny odpoczynku - na promach / czekania na promy).
I zrobiliśmy w sumie, w obie strony, prawie 50000 mil!
Nie wiem, jak dojechaliśmy do domu... Ostatnie mile to chyba oboje już przespaliśmy! ;-)
No, ale wycieczka, a szczególnie krajobrazy, były prima sort!
I z powrotem
[MJT] Biały miś w sklepie na kole podbiegunowym
[MJT] Biały miś w sklepie na kole podbiegunowym
[MJT]
[MJT]
[MJT] W końcu zobaczyliśmy renifera (chyba już w Szwecji)!
[MJT] W końcu zobaczyliśmy renifera (chyba już w Szwecji)!
Góra
|